Kradną katalizatory. Straty sięgają kilku tysięcy złotych. Czy można się przed tym zabezpieczyć?

- W tym tygodniu mam trzech klientów, którym skradziono katalizatory, w ubiegłym było ich 4 - mówi mechanik samochodowy. Straty mogą sięgnąć kilku tysięcy złotych.

W policyjnych statystykach dotyczących powiatu tarnogórskiego od początku roku zanotowano kilkanaście przypadków kradzieży katalizatorów. Jednak pewnie nie wszystkie są zgłaszane na policję. – Najczęściej katalizatory kradzione są z samochodów zaparkowanych na osiedlach, ale były też dwie kradzieże na terenie firm – mówi podkom. Damian Ciecierski, rzecznik tarnogórskiej policji.

[POGODA]1601290275206[/POGODA]

Mechanik samochodowy, który zajmuje się serwisem katalizatorów i woli pozostać anonimowy, mówi, że to duży problem, w tygodniu ma kilku klientów, którym ukradziono katalizatory, jednemu z parkingu leśnego. Mężczyzna pojechał na grzyby do lasu, a kiedy wrócił w aucie katalizatora już nie było. Straty są różne, w zależności od marki i modelu samochodu, ale mogą sięgać kilku tysięcy złotych. Chodzi nie tylko o sam katalizator, przy wycinaniu go złodzieje dodatkowo poważnie uszkadzają samochód.

Podkom. Ciecierski zauważa, że to problem ogólnopolski. Przed kradzieżą katalizatora praktycznie nie da się zabezpieczyć. Można co najwyżej starać się parkować auto na zamkniętej posesji, strzeżonym parkingu lub miejscu objętym monitoringiem.

Katalizatory są w kręgu zainteresowania złodziei przede wszystkim ze względu na obecność platyny i palladu. Do ich wycinania nieraz używany jest dobry sprzęt do cięcia metalu, np. łańcuchowe przecinaki. – Dziwne, że tak naprawdę nikt nic z tym nie robi, tymczasem wystarczyłoby zacząć kontrolować skup w internecie i na giełdach samochodowych. Klienci mówią, że to m.in. tam trafiają kradzione katalizatory – stwierdza mechanik.