Reklamówka z napisem „bomba” postawiła na równe nogi strażników granicznych na lotnisku w Pyrzowicach.
Straż Graniczna dostała alarmująca wiadomość, że w części krytycznej strefy zastrzeżonej terminalu B ktoś zostawił reklamówkę z napisem „bomba”.
Znalezisko sprawdzili przewodnik z psem służbowym o specjalności do wyszukiwania materiałów wybuchowych i broni. Daks nie wywąchał jednak żadnych urządzeń ani materiałów wybuchowych.
Okazało się, że w reklamówce są 4 kartony papierosów i 0,5 litra alkoholu.
Przejrzenie monitoringu pozwoliło ustalić, kto zostawił reklamówkę na lotnisku. Pracownica lotniskowego punktu handlowego rozpoznała na nagraniu pasażera, który robił zakupy, a potem zostawił feralną reklamówkę.
Na terminalu A odnaleziono właściciela reklamówki. Okazał się nim 28-letni Polak. Mężczyzna oświadczył, że pozostawił plastikową torebkę z zakupami i specjalnie napisał na nim słowo „bomba”, ponieważ obwiniał obsługę linii lotniczej o to, że nie wpuściła go na pokład samolotu lecącego do Niemiec.
Akcja z bombową reklamówką miała być formą zemsty. Teraz 28-latkiem zajmie się prokuratura.
Na tym nie koniec – inny pasażer, 42-letni Polak, w trakcie kontroli bezpieczeństwa zażartował, że ma bombę.
W bagażu nic nie znaleziono, ale głupi żart skończył się dla mężczyzny 500-złotowym mandatem. Nie wpuszczono go też na pokład samolotu, którym miał odlecieć do Oslo w Norwegii.
[ZT]36797[/ZT]
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz