Zamknij

Kulturze w sieci brakuje oddechu. Nic nie zastąpi publiczności. Wszyscy chcą powrotu do wydarzeń na żywo

18:19, 26.01.2021 esp
Skomentuj Centrum Kultury Śląskiej niedawno ogłosiło, że nie będzie bluesowego tłustego czwartku. Fot. CKŚ Centrum Kultury Śląskiej niedawno ogłosiło, że nie będzie bluesowego tłustego czwartku. Fot. CKŚ

Instytucje kultury przygotowały plany działalności na ten rok, ale co z nich wyjdzie, nikt nie wie. Pytanie, kiedy znikną pandemiczne ograniczenia pozostaje bez odpowiedzi. - Jednak nie odpuszczamy, choć to bardzo trudny czas. W praktyce testujemy zarządzanie ryzykiem i trzymamy rękę na pulsie – podkreśla Stanisław Zając, dyrektor Centrum Kultury Śląskiej w Nakle Śląskim.

CKŚ niedawno ogłosiło, że nie będzie bluesowego tłustego czwartku. – Nawet gdyby częściowo zniesiono obostrzenia, nie zdążylibyśmy wypromować koncertu i sprzedać biletów. Wydarzenie będzie więc później, może jako spotkanie z bluesem – mówi dyrektor centrum. Pod koniec stycznia otwarta zostanie wystawa fotografii uczniów Liceum Plastycznego tworzących pod kierunkiem Stanisława Taraska. Pod uwagę brana jest też organizacja wydarzeń w plenerze, w przestrzeni publicznej.

– Wydarzenia na żywo planujemy dopiero od marca, z nadzieją, że obostrzenia będą choć trochę mniejsze. Jest ciężko, bo niektórzy odkładają występy na jesień. Na razie staramy się przygotować jak najwięcej wydarzeń on-line, skoro ludzie nie mogą przyjść do nas, wychodzimy do nich. Były ferie z "Karolinką", w lutym planujemy koncert walentynkowy – opowiada Jakub Zorzycki, zastępca dyrektora CK "Karolinka" w Radzionkowie.

Z miesiąca na miesiąc

Plan rocznej działalności ma też Tarnogórskie Centrum Kultury, w dwóch wariantach – na żywo i on-line. Jednak de facto to, co będzie się działo wiadomo z miesiąca na miesiąc. Na przykład w lutym planowany jest festiwal science fiction, m.in. zabawa terenowa dla dzieci, pokaz mody we współpracy z "Plastykiem", pokaz spotów filmowych, mulimedialna wystawa, koncert.

– Robimy wszystko własnymi siłami, wydarzenia przygotowują pracownicy i współpracownicy – informuje dyrektor TCK Ewa Trojan. Przyznaje, że na razie nie są prowadzone rozmowy z artystami. - Staramy się nie wydawać pieniędzy, to ciężki rok, mamy mniejszy budżet. Cały czas wyczekujemy – dodaje.

Na razie nie działa Miejskie Kino Olbrzym w TCK, są jedynie spotkania w ramach Dyskusyjnego Klubu Filmowego. Nie ma też seansów w kinie "Zacisze" w Miejskim Domu Kultury w Piekarach Śląskich.

– Kultura kinowa, kina są nieodłącznym elementem życia społecznego. Wrócimy do nich, o to jestem spokojny. Niestety, nie wszystkim uda się przetrwać. W najgorszej sytuacji są kina prywatne, my na szczęście działamy w instytucji samorządowej. Choć nie oznacza to wcale, że ten rok będzie dla nas łatwy. Jesteśmy w każdej chwili gotowi do restartu, by jak najszybciej zareagować na otwarcie kin. Wykonujemy wszystko to, na co nigdy czasu nie było. Wspieramy się wzajemnie – mówi prowadzący "Zacisze" Jakub Pudełko.

Do siedzenia w domu tęsknić nie będziemy

Jakub Pudełko dodaje, że główny cel na ten rok to dostępność na maksa. Wielu dystrybutorów przesuwa premiery, jesienią może być ich wysyp. – Mimo tego, że platformy streamingowe będą się mnożyć, nasz czas wolny się nie rozciągnie, a do siedzenia w domu raczej nikt tęsknić nie będzie. Moim zdaniem ten rok będzie "hybrydowy", ale później model dystrybucyjny wróci do głównego nurtu, bo wpływów z biletów do kina nic nie jest w stanie producentom zastąpić – zauważa.

Oprócz hitów w "Zaciszu" będą też m.in. seanse dla widzów ze spektrum autyzmu, z audiodeskrypcją, z prelekcją w języku migowym.

- Wciąż nasze kino będzie umiejętnym mixem najlepszej popkultury i kina artystycznego. Przed nami na przykład premiery "Skarbka", kręconego także w Piekarach Śląskich i "Roju", pierwszej rodzimej produkcji sfinansowanej metodą crowdfundingu. Trzymamy się myśli, że najgorsze za nami. Kino ma już 125 lat i nic nie wskazuje na to, aby 126. urodziny miały się nie odbyć – zaznacza szef "Zacisza".

Brakuje kontaktu z publicznością

Domy kultury poza działalnością on-line w zasadzie nic nie mogą robić, choć pracownicy są gotowi wznowić zajęcia w realu w każdej chwili. Jest wśród nich zdenerwowanie i żal, poczucie niesprawiedliwości, że tak ograniczono działalność w dziedzinie kultury. Zwłaszcza że pozwolono na otwarcie bibliotek, zajęcia dla dzieci i młodzieży prowadzą niektóre firmy prywatne.

– W naszej działalności bardzo ważny jest bezpośredni kontakt, nie zastąpią tego wydarzenia on-line – przyznaje Ewa Trojan.

To samo mówią inni nasi rozmówcy. – Wydarzenia w sieci odbierają kulturze powietrze, oddech, wolność – zauważa Stanisław Zając. – Kontakt z publicznością na pewno jest lepszy, nie ma porównania z wydarzeniami on-line – zwraca uwagę Jakub Zorzycki. Obaj jednak przyznają, że mimo wszystko to, co organizowane jest w sieci ma niemałą oglądalność. - Mieszkańcy przekonują się do tej formy działalności, może też zdają sobie sprawę, że w tej chwili to jedyna możliwość obcowania z kulturą – mówi zastępca dyrektora "Karolinki".

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%