Galeria Inny Śląsk w Tarnowskich Górach zaprasza na premierę książki poetyckiej pt. "Heniuś" Marty Kot, tarnogórzanki, studentki dziennikarstwa i komunikacji społecznej. Spotkanie z autorką odbędzie się 20 stycznia, początek o godz. 19.
Z Martą Kot rozmawia Zofia Lewandowska
- Tomik jest bardzo prywatny. Jest to opowieść o twoim dziadku i poniekąd o tobie. Skąd pomysł na podzielenie się swoją prywatnością?
- W 2021 roku zmarł mój dziadek, tytułowy Heniuś. Osoba, która miała największy wpływ na to, kim jestem. Poczułam pustkę, a wtedy już na tym etapie pisałam i myślę, że pisanie było formą i drogą radzenia sobie z tym, co widzę i co mnie spotyka.
- W 2022 podczas Czułego Festiwalu w Tarnowskich Górach podjęto temat żałoby wśród lokalnej społeczności.
- Razem z moimi przyjaciółmi oraz ze Stowarzyszeniem lePsie Życie, zorganizowaliśmy Czuły Festiwal, w którym skupialiśmy się na emocjach. Chciałam wtedy zainicjować kwestie żałoby, nie wiedziałam do końca co z tego wyjdzie. Skontaktowałam się z Katarzyną Boni, dziennikarką i członkinią Instytutu Dobrej Śmierci, która w Warszawie zorganizowała Telefon na wietrze. To jest taka inicjatywa, która przywędrowała do Polski z Japonii, gdzie stworzono budkę telefoniczną z telefonem, dzięki któremu można zadzwonić do osoby, której już nie ma. Pani Katarzyna wyraziła zgodę na przeprowadzenie Telefonu na wietrze w Tarnowskich Górach, ustawiliśmy ławkę, telefon i zawiesiliśmy teksty i wiersze poetów tarnogórskich. Wszystko na kolorowych wstążkach, które powiewały na wietrze, ludzie robili pośród nich zdjęcia, nagrania, chyba nie do końca wiedząc, że mówimy o żałobie. Otrzymaliśmy wiele komentarzy "hej, dzięki!". Wtedy zrozumiałam, że taka przestrzeń na żałobę jest nam po prostu potrzebna.
- Jak czytelnicy reagują na twoją twórczość literacką?
- Wiele z tekstów, które docelowo wydrukowałam w "Heniusiu" było publikowanych wcześniej na Instagramie oraz na Facebooku i reakcje były tam mocno spolaryzowane, pojawiały się głosy, że ta Marta pisze tylko o starych babach i umieraniu! Co w sumie jest prawdą, w wielu swoich tekstach, również opowiadaniach, które w tym roku udało mi się wydać poruszam temat starych bab i umierania i uważam, że nie ma w tym nic złego. Tak samo spolaryzowane są reakcje na temat żałoby w internecie. Zaglądamy do niego, żeby pooglądać słodkie pieski i foty w bikini, bo do tego służy Instagram, przestrzeń rozrywkowa, a ktoś wstawia nam zdjęcia dziadka, który nie żyje i teksty o tym, że jest nam źle. A z drugiej strony otrzymałam dużo wsparcia i sygnał, że treść o charakterze mniej pozytywnym jest też potrzebna, bo przecież zaglądają do tej przestrzeni ludzie, a nie idealne istoty o idealnym kolorowym życiu.
- Dlaczego według ciebie nie chcemy mówić o śmierci?
- Myślę, że implikują w nas emocje, których po prostu nie lubimy. Żałoba wprowadza chaos, wprowadza niezrozumienie. Dla mnie w tej drodze były pomocne dwa miejsca, czyli Instytut Dobrej Śmierci i fundacja Nagle Sami. Te konkretne instytucje mówią o tym, co robić z żałobą, jak ją przeżywać. Spotkałam się z Anją Franczak, inicjatorką Instytutu Dobrej Śmierci i zapytałam ją, czy ma jakieś marzenia dotyczące żałoby. Powiedziała mi, że chciałaby żebyśmy dali sobie wszyscy nawzajem przestrzeń, i sobie, ale też innym, żebyśmy dali sobie bezpieczeństwo i czułość w procesie przeżywania żałoby.
[ZT]46956[/ZT]