Zamknij

Sołtys Potępy i radny Andrzej Janus przeszedł przeszczep serca. Teraz pomaga Śląskim Centrum Chorób Serca w Zabrzu

16:23, 31.05.2020 A.J
Skomentuj Fot. UM w Krupskim Młynie Fot. UM w Krupskim Młynie

Sołtys Potępy i gminny radny Andrzej Janus dwa lata temu przeszedł przeszczep serca w Śląskim Centrum Chorób Serca w Zabrzu. – Gdyby do tego nie doszło, to byłby koniec – mówi. W czasie epidemii zaangażował się w pomoc dla szpitala, dzięki czemu do zabrzańskiej placówki trafiło 1000 przyłbic wykonanych przez firmę Gekoplast z Krupskiego Młyna.

Andrzej Janus od lat borykał się z dziedziczną w jego rodzinie chorobą serca. W wieku 29 lat przeszedł pierwszy zawał. – Po wyjściu ze szpitala czekała mnie długa rehabilitacja, a po niej całkowita zmiana stylu życia. Choć wcześniej, idąc śladami ojca, pracowałem jako murarz, a posiadam też tytuł technika obróbki drewna i mebli, musiałem zrezygnować z ciężkiej pracy fizycznej. Jednak mój przykład dowodzi, że choroba wcale nie musi prowadzić do załamania, odcięcia się od ludzi i skoncentrowania się na własnych problemach, ale może stać się impulsem, by pomagać innym. 12 lat temu zaciągnąłem u Pana Boga dług i teraz staram się go spłacać najlepiej, jak potrafię — mówił w wywiadzie do "Gwarka" w 2015 roku. 

Po zawale był cały czas pod opieką lekarzy. Mimo leczenia i kolejnych zabiegów nie było widać poprawy. Czuł się fatalnie, puchły mu nogi, w organizmie zatrzymywała się woda. Wstawiono mu rozrusznik serca, poprawa trwała kilka lat. 

Kryzysowy okazał się 2018 rok. W szpitalu leżał kilka miesięcy, z czego miesiąc na oddziale intensywnej terapii w Zabrzu. Był także w coraz gorszym stanie psychicznym. – Odwiedzali mnie bliscy i przyjaciele. Wydawało się, że z tego nie wyjdę. Żegnałem się z nimi. Jedyną deską ratunku był przeszczep serca, gdyby do tego nie doszło to byłby koniec – wspomina. Serce się znalazło, ale lekarze stwierdzili, że nie będzie dla niego odpowiednie. Wtedy zdarzył się cud i pojawiła kolejna szansa. 14 kwietnia 2018 przeszczepiono mu serce. 

Andrzej Janus jest pod stałą opieką lekarzy. Cały czas musi przyjmować dużo leków, także  immunosupresyjnych i pilnować, żeby zażywać je systematycznie. Wciąż boryka się z problemami zdrowotnymi, ale wie, że dostał drugie życie. Czy próbował dowiedzieć się czegoś o dawcy, ustalić kim był? – Rozmawiałem na ten temat z lekarzami, ale powiedzieli, że to byłoby niemoralne i niepotrzebne. Mogę zrobić jedno – co roku 14 kwietnia zamawiam mszę w intencji mojego dawcy – stwierdza. Przeciwnikom transplantacji ma do przekazania jedno: dla chorego przeszczep to jedyna szansa na życie. Bez tego jest skazany na cierpienie, śmierć, a wcześniej na litość.

Ze względu na stan zdrowia podczas epidemii COVID-19 Andrzej Janus znajduje się w grupie zagrożonej poważnymi powikłaniami. Ale nie zrezygnował z pomagania innym. Zaangażował się w zorganizowanie przyłbic m.in. dla szpitala w Tarnowskich Górach, pogotowia w Tworogu i Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu. Przyłbice wykonała firma Gekoplast z Krupskiego Młyna, z którą Andrzej Janus współpracuje jako wiceprzewodniczący NZSS Solidarność Nitroerg S.A. 

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(1)

DanaDana

0 0

Dużo zdrowia dla Pana Andrzeja👍 09:11, 01.06.2020

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo
0%