Nie chcę płacić cudzych rachunków

Alkohol? Proszę bardzo, ale na własną odpowiedzialność. I z tym niestety w Polsce mamy problem.

Z wolnością wiąże się odpowiedzialność za skutki korzystania z niej. Patrząc z tej perspektywy, mamy w Polsce swego rodzaju liberalny socjalizm. Jak mowa o dostępności do alkoholu, to górę bierze liberalizm. Gdy trzeba sfinansować efekty nadużywania, niech płaci społeczeństwo – socjal pełną gębą.

Badania medyczne potwierdzają, że skutkiem nadużywania alkoholu są uszkodzenia wątroby, problemy z refluksem, depresje itd., a lista jest długa. Ktoś świadomie sobie szkodzi, a koszty leczenia pokrywane są szanowny czytelniku także z twoich składek na ubezpieczenie zdrowotne. Co najmniej irytujące, tym bardziej że ciągle mówi się o braku pieniędzy w systemie ochrony zdrowia. Kto z nas nie słyszał w poradni "Limity na ten rok już wyczerpały się. Ale można to badanie zrobić prywatnie".

Ograniczanie dostępności alkoholu, to oczywiście metoda "kolanem na brzuch", ale jeżeli nie da się w tym kraju wprowadzić odpowiedzialności za nadużywanie, dobry i taki półśrodek. Tym bardziej że skuteczny. Widać to po kwietniowym spadku produkcji wódki, według GUS prawie o 20 proc. Wymusił go spadek spożycia, co było efektem zamknięcia restauracji, barów, klubów, także zakazu sprzedaży mocnych trunków przez internet. Mniej było okazji do picia alkoholu z powodu zakazu gromadzenia się. Tak tłumaczył na łamach "Pulsu Biznesu" jeden z ekspertów.

Pocieszające jest to, że coraz więcej obywateli tego kraju dostrzega ten alkoholowy absurd. Gdy kilka miesięcy temu wyszło na jaw, ile milionów tzw. małpek sprzedaje się codziennie w Polsce i CBOS przeprowadził badania opinii, okazało się, że dla większości nie tylko wolność się liczy. Propozycję całkowitego zakazu sprzedaży tzw. małpek poparło 59 proc., z czego 36 proc. – zdecydowanie. Niemal powszechne jest przekonanie o konieczności skuteczniejszego egzekwowania zakazu sprzedaży alkoholu nieletnim (82 proc. w sposób zdecydowany, a kolejne 14 proc. – raczej popiera). Podobnie jest z potrzebą skuteczniejszego egzekwowania zakazu spożywania alkoholu w miejscach publicznych (63 proc. osób zdecydowanie popiera). Ponad połowa odpowiadających jest za zakazem sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych.