Powrót po wakacjach do szkoły będzie w tym roku emocjonujący nie tylko dla uczniów. To, co się wydarzy, jest równie nieprzewidywalne jak scenariusz serialu "Broadchurch", pokazywanego na Netfliksie.
Tak się zastanawiam co się stanie, gdy po tygodniu nauki okaże się, że któryś z uczniów, dajmy na to LO im. Sempołowskiej czy Staszica, jest zakażony koronawirusem. Teoretycznie wszystkie osoby, które miały z nim kontakt, powinny trafić na kwarantannę. Szkoły próbują na różne sposoby ograniczyć kontakty między uczniami, ale jak to zrobić w pękającym w szwach szkolnym budynku, gdzie uczy się ponad 600 osób? Trzeba pamiętać, że z powodu likwidacji gimnazjów, II klas w szkołach średnich jest obecnie dwa razy więcej niż zwykle. Na wielu szkolnych korytarzach panuje w czasie przerw ścisk, a do toalet ustawiają się kolejki. Jeden zakażony i co dalej? Kto poza nim trafi na kwarantannę? Czy tylko uczniowie z tej samej klasy? Jak ustalić, z kim w szkole miał bezpośredni kontakt zakażony, a kogo można spośród tego tłumu z całą pewnością wykluczyć? Szybkie testy na dużą skalę? Historia z testowaniem górników pokazuje, że bez zamieszania się nie obejdzie.
Jeszcze ważniejsze jest pytanie o zjadliwość COVID-19? Trwa dyskusja narodowa na ten temat. W kraju, gdzie większość obywateli wie wszystko najlepiej, stanowiska są skrajnie różne.
Nie tak dawno Grzegorz Braun wymachiwał w Sejmie książką "Fałszywa pandemia. Krytyka naukowców i lekarzy". Jest w niej cytowany prof. dr med. John Ioannidis, epidemiolog i biostatystyk: "...wirus wpływa w znacznie wyolbrzymiony sposób na nasze życie. To jest zupełnie nieproporcjonalne do rzeczywistego zagrożenia, które pochodzi od koronawirusa. (...) ... koronawirus tylko na zasadzie wyjątku jest śmiertelny, a w większości wypadków jest w znacznej mierze nieszkodliwą infekcją wirusową".
Z drugiej strony CNN podało w ubiegłym tygodniu, że Szwecja odnotowuje najwyższą liczbę zgonów od 150 lat. Szwedzi, licząc na nabycie odporności grupowej, żyli tak, jakby pandemii nie było. W pierwszej połowie 2020 r. zmarło w tym kraju 51 495 osób i jest to o 6500 zgonów więcej niż rok wcześniej w tym samym okresie. Różnica wynosi ponad 12 proc. Niedużo? A kto z Państwa chciałby się znaleźć w tych 12 procentach?
Myślę, że za niedługo będziemy bliżsi odpowiedzi na pytanie kogo trzeba było słuchać. Niestety w przypadku koronawirusa nie da się przeprowadzić eksperymentu na własną odpowiedzialność. To nie jest tak jak z pijanym, który wsiada do pontonu i gdy utonie, to tylko on. Nie można tej sytuacji porównać do wypłynięcia na materacu na głęboką wodę nietrzeźwego mężczyzny razem z dzieckiem, które płaci straszną cenę za głupotę ojca. Niestety w przypadku chorób zakaźnych lista często przypadkowych osób, które obrywają za czyjąś beztroskę czy ignorancję, jest znacznie dłuższa.
Jak zawsze sceptyczn01:32, 05.09.2020
12 2
Upływają kolejne miesiące i wciąż żadnej pandemii nie widzę. Wszyscy moi znajomi żyją normalnie, tak samo znajomi znajomych. Rząd i massmedia nie są dla mnie wiarygodnym źródłem informacji, więc ten temat pomijamy. Pandemia jest z definicji zjawiskiem powszechnym, zatem - gdyby obecnie miała miejsce - prawdopodobieństwo aby przez tak długi czas mnie omijała jest już znikomo małe i jeszcze maleje z każdym dniem. 01:32, 05.09.2020
Alik08:08, 11.09.2020
7 0
A przestańcie straszyć, pic na wodę, fotomontaż.
według who na "zwykłą" grypę co roku umiera na świecie około 700 tyś ludzi, powtarzam "zwykła" grypa i 700000 ludzi.
oceńcie sami 08:08, 11.09.2020