Jeżeli nie uda się zrekrutować brakującej liczby blisko 8 tysięcy wolontariuszy, skala pomocy w Szlachetnej Paczce będzie w tym roku zdecydowanie mniejsza. To już ostatni moment, by się zgłosić.
Szlachetna Paczka działa w Polsce od 20 lat. Każdego roku wolontariusze i darczyńcy pomagają najbiedniejszym rodzinom, które potrzebują żywności i wsparcia.
W tym roku liczba wolontariuszy, ze względu na pandemię, może być zdecydowanie mniejsza niż w latach ubiegłych.
- Jeżeli nie uda się zrekrutować brakującej liczby wolontariuszy, skala pomocy Szlachetnej Paczki i Akademii Przyszłości w tym roku zdecydowanie mniejsza - informują organizatorzy akcji.
Brakuje nawet 8 tysięcy osób. Jak zostać wolontariuszem?
Bez wolontariuszy mądra pomoc nie jest możliwa. To oni docierają do rodzin zgłoszonych do Szlachetnej Paczki, poznają bliżej ich historie, pośredniczą w przekazywaniu paczek, a co najważniejsze – dają nadzieję i impuls do wyjścia z trudnej sytuacji.
To oni spotykają się z dziećmi z Akademii Przyszłości, pomagając im odkryć mocne strony i zbudować poczucie własnej wartości. Każdy wolontariusz ma realny wpływ na życie konkretnych osób z najbliższej okolicy. Zostając wolontariuszem, możesz zmienić ich historie, przywrócić siłę i godność, odnaleźć radość czy pewność siebie.
Każdy wolontariusz to szansa za zmianę w życiu 2-3 rodzin w potrzebie.
Potrzebni są wolontariusze, którzy działają wszędzie tam, gdzie pomoc jest niezbędna – w dużych i średnich miastach, w małych miejscowościach, na wsi. Wystarczy wejść na stronę internetową i wypełnić krótki formularz zgłoszeniowy.
Wolontariuszem może zostać każdy i z powiedzeniem łączyć pomoc potrzebującym z nauką, pracą i obowiązkami codzienności.
- Bez nich, bez Ciebie, nie pomożemy wielu rodzinom i dzieciom. Liczy się każde zgłoszenie, nie czekaj! - apelują organizatorzy akcji.
0
0
0
0
0
0
2 0
Szlachetna Paczka to projekt ambiwalentny, bowiem z jednej strony świetna idea, ale w szczegółach pełna wad. Sama pamiętam, jak wyglądał "nabór" w moim miejscu pracy: ktoś znalazł biedną rodzinę i praktycznie nakazał zbiórkę. Odmówić nikt nie chciał, bo jak by to wyglądało. Zwykły przymus kosztem pracowników, jak w PRL-u
Nie było ani spotkania informacyjnego jaka to rodzina, z jakimi problemami, czy można jej pomóc nie tylko materialnie, ale np. pomóc w dostępie do dobrego lekarza, zafundować choć części rodziny wyjście do kina (bo ich po prostu nie stać) itd.
Drugim negatywem jest przesadne zaopatrywanie wybranych rodzin (z jakiego klucza, to nikt nawet nie wie), podczas gdy sąsiedzi, równie biedni, a może nawet biedniejsi, nie dostają niczego. Sama widziałam taką sytuację - przyjechała bagażówka z kilkunastoma pakami do jednej rodziny, a zasmarkane dzieci przez okna z innych rodzin patrzyły na ten nagły przypływ bogactwa, niewspółmierny do czegokolwiek. 23:53, 26.09.2021