Trwa wyprawa mieszkańca Krupskiego Młyna Grzegorza Uchańskiego kajakiem nad Bałtyk. Przetrwał walkę z burzami i jest już coraz bliżej celu. Ostatnią relację z wyprawy zakończyliśmy przymusową przerwą – burzowa pogoda nie pozwoliła płynąć dalej, a namiot Grzegorza Uchańskiego przemókł i nie nadawał się już do użytku. Potrzebny był więc dzień bez wiosłowania na wysuszenie rzeczy i zebranie sił na kolejne kilometry. Później było już tylko do przodu. Padł rekord trasy – jednego dnia przepłynął 61 km. - To był dzień wiosłowania od świtu do zmierzchu, bez większych przerw, za to z ogromną motywacją. Odra nie odpuszczała, wiatr też miał swoje zdanie, ale udało się – i to jest największa satysfakcja – opowiada mieszkaniec Krupskiego Młyna. Dalej kontynuuje wyprawę z przyjacielem Tomaszem Pawlakiem, ale każdy płynie swoim tempem. Na trasie zaliczyli już m.in.: śluzę Ratowice i 38 km pod wiatr, Cypelek Osobowicki, Brzeg Dolny, przystań kajakową w Malczycach, Chobienię, Bytom Odrzański, Głogów, Gostchorze Kajakarze doświadczają też gościnności - w Gminnym Ośrodku Kultury w Malczycach udało się skorzystać z sanitariatów i przygotować do dalszej drogi. W Chobieni było zaproszenie od pana Mirosława i jego żony na pyszną kawę do świetlicy wiejskiej. - To właśnie takie spotkania nadają tej wyprawie sens – serdeczność ludzi, których spotykam po drodze, zostaje w pamięci na dłużej niż kolejne kilometry rzeki – mówi Grzegorz Uchański. Przyznaje, że czuje zmęczenie, ale napędza go myśl, że cel jest coraz bliżej. Dziękuje wszystkim, którzy mu kibicują. - Wasze wsparcie niesie dalej niż nurt – przekonuje. Czytaj też: Kajakiem nad morze. Początek wyprawy [FOTO]
2025-05-03 05:41:00