W Miedarach wodzenie niedźwiedzia zaczęło się tuż po godz. 8. To tradycja kultywowana w miejscowości od lat i przez wielu mieszkańców wyczekiwana. Domy w Miedarach odwiedził niedźwiedź z rozśpiewaną, radosną ekipą. Żeby zagwarantować sobie pomyślność na cały rok, trzeba z berem zatańczyć. Wodzenie niedźwiedzia zaczęło się tuż po godz. 8 na ul. Kasztanowej. Ekipa odwiedzała kolejne posesje, bardzo ciepło została przyjęta w serwisie naprawy ciągników rolniczych. Tam niedźwiedź - w rolę po raz kolejny wcielił się emerytowany policjant Waldek - spotkał swojego poprzednika sprzed lat - Mariana. Ber z towarzyszami zawitał też do Domu Pomocy Społecznej i było widać, że ich wizyta była bardzo wyczekiwana i sprawiła podopiecznym ogromną radość. W Miedarach wodzenie niedźwiedzia jest od lat kultywowaną tradycją. – Bery chodziły od lat 60., 70., ale z przerwami. Od 25 lat wodzenie odbywa się co roku. Zapoczątkował to chyba proboszcz Piechaczek, w latach 90. I znaleźli się ludzie, którym się chce, bo przecież pogoda jest różna, a wodzenie trwa cały dzień. Zawsze czekamy, często towarzyszą nam wnuki. To wspaniała tradycja - opowiadali mieszkańcy, z którymi rozmawialiśmy. Na wizytę bera czekają i starsi mieszkańcy, i dzieci. Jeśli kogoś nie ma w domu, albo ze względów zdrowotnych nie może z niego wyjść, często zostawia upominek przy ogrodzeniu. - Każdy z mieszkańców czuje się zaszczycony, że może ich przyjąć. To fajny zwyczaj. Odwiedziny niedźwiedzia oznaczają szczęście. Ber ochroni przed chorobami, nieszczęściami. Rzuci słomą, nawet trzeba ją urwać z jego stroju. Wnuczki przyjechały, będą miały o czym opowiadać - mówiła jedna z mieszkanek.
2023-02-18 11:00:00