Z jednej strony skomplikowana rekonstrukcja bogato zdobionej zabytkowej sali balowej w austriackim hotelu, z drugiej zaś funkcjonalne, ergonomiczne i minimalistyczne współczesne meble. Te dwie filozofie projektowania i techniki wykonania zestawiono we wtorek w tarnogórskim Muzeum, podczas spotkania towarzyszącego wystawie Mai Ganszyniec „Projektowanie codzienności”. Pierwszy nurt reprezentował, nieobecny na spotkaniu, Rajner Smolorz - właściciel zamku w Starych Tarnowicach, który od ponad 30 lat zawodowo zajmuje się konserwacją zabytkowych mebli oraz rekonstrukcją wnętrz. W wyświetlonym filmie opowiedział o jednym ze swych najbardziej spektakularnych przedsięwzięć, czyli odtworzeniu wnętrz wiedeńskiego Hotelu Hyatt, mieszczącego się w dawnym budynku banku z początku XX wieku. To właśnie tutaj konserwatorzy postanowili zrekonstruować zniszczoną w wyniku pożaru salę balową. Na warte blisko 4 miliony euro prac, związane z odtworzeniem drewnianego, bogato zdobionego sztukateriami, złoceniami i rzeźbami, wystroju ogłoszono przetarg. Spośród 13 firm z całej Europy do realizacji zadania wybrano tarnogórskiego rzemieślnika Rajnera Smolorza. - Był to bardzo ryzykowny kontrakt wymagający zdobycia gwarancji bankowych na milion euro. Musieliśmy też sprowadzić 400 kubików orzecha, po to, by wyselekcjonować odpowiednie fragmenty usłojenia. Austriacy posiadali genialną dokumentację zdjęciową i wszystko musiało się zgadzać - opowiada w filmie Rajner Smolorz. Prace trwały rok, do snycerki zaangażowano aż 30 artystów rzeźbiarzy, którzy przygotowali m.in. 1400 metrów zdobionych listw. Politurą szelakową, czyli specjalną żywicą, pokryto ręcznie 600 metrów kwadratowych powierzchni oraz kilkaset rzeźb. Do tego doszły liczne złocenia i intarsje (wykładanie powierzchni drewnem o innym rysunku słojów). Mierzący 11 na 11 metrów sufit złożono najpierw w pomieszczeniach tarnogórskiego Kompleksu Zamkowego, a następnie rozłożono celem przewiezienia do Austrii. Ogromne kasetony wprowadzono do budynku wiedeńskiego hotelu przez okno za pomocą dźwigu, a montaż sufitu przeprowadzono na wysokości aż 7 metrów. Z kolei o teraźniejszej, jakże odmiennej od historycznego stylu, filozofii projektowania opowiedział Marek Wrona, absolwent Wydziału Aranżacji Wnętrz Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, na co dzień właściciel firmy wykonującej meble na wymiar oraz nauczyciel w Zespole Szkół Artystyczno-Projektowych w Tarnowskich Górach. - Współczesne meble mają spełniać swoją funkcję. Po jakimś czasie wymienia się je na kolejne. Wykonywane są z kompozytów i konglomeratów, czyli drewna mocno sprasowanego z żywicami i klejami. Każdy projekt to wypadkowa oczekiwań, potrzeb, sugestii projektanta, kwoty jaką chcemy przeznaczyć oraz możliwości pomieszczenia - opowiadał rzemieślnik, dodając, że jego zawód z pewnością jest przyszłościowy. - Tak zwanych płyciorzy żadna sztuczna inteligencja nie zastąpi. Dlaczego? W blokach, gdzie najczęściej pracujemy, w życiu jeszcze prostej ściany nie widziałem - żartował Marek Wrona. Tekst: Katarzyna Majsterek
2025-11-22 14:00:00