Zamknij

Dzień święty święcić

19:58, 02.08.2020 J.D. Aktualizacja: 09:47, 05.08.2020
Człowiek w niedzielny poranek Człowiek w niedzielny poranek

Niedziela traktowana jako dzień święty wymaga odpowiedniego podejścia. Jeśli nawet ktoś jest zagorzałym ateistą i stanowi dla niego relaksacyjny przerywnik w tygodniu pracy, mniejszych czy większych szaleństw biznesowych, to też jest innym dniem niż inne, milszym.

Staram się połączyć wszystkie niedzielne aspekty, co mi zapewnia pobór energii na kolejny tydzień. Jednym ze sposobów połączenia relaksu ze świętowaniem i szukaniem odmiany jest modny obecnie churching. Nie mając złego nastawienia do mojej obecnej parafii, lubię od czasu do czasu odwiedzać inne kościoły. Tym razem wybór padł na kościół MB Królowej Pokoju, msza o godz. 7:30. Wsiadłem do auta i za dłuższą chwilę znalazłem się w Tarnowskich Górach.

W porę uświadomiłem sobie, że mogę mieć problem z zaparkowaniem. Wiadomo, remont ul. Powstańców trwa. Dlatego też stanąłem przy Rynku. Idąc ul. Opolską, przyglądałem się diastemie po boleśnie wyrwanym, niegdysiejszym ostrym zębie przemysłu tekstylnego. Jasne, jasne, że mam na myśli Tarmilo! Zakładu już nie ma, ale życie płynie nadal, o czym przypomniał mi pewien miły, starszy człowiek prowadzący rower.

- Niech pan spojrzy! Na chodniku ktoś leży - pan był wyraźnie zaniepokojony.

- Matko Święta, jak zwłoki! - zareagowałem zbyt emocjonalnie, a to z powodu nabicia sobie ostatnio umysłu mrocznymi kryminałami.

- Trzeba by może zadzwonić po pomoc, jak pan uważa? - zapytał starzy pan.

- Pewnie, że zadzwonię, ale najpierw muszę sprawdzić, co z nim jest - podszedłem do leżącego na chodniku.

W kościele odezwały się dzwony na mszę, całe szczęście nie na pozgonne leżącemu. Żył. Otaczała go aura wyziewów alkoholowych, co nie znaczyło, że nic gorszego się nie dzieje.

- Co, pijany? - zapytał mój towarzysz akcji ratunkowej.

- Rzuca się w oczy... w nos - zaraz poprawiłem wypowiedź. - Pijany, nie pijany, ale nie zostawimy go tak, bo mógł wypić, a teraz serce mu wysiada. Poza tym alkoholizm też jest chorobą.

- Pewnie, a człowiek nie może leżeć na ulicy - dodał tamten.

Zadzwoniłem po fachową pomoc, najpierw przyjechał ambulans, a potem radiowóz. W międzyczasie próby nawiązania kontaktu z leżącym dawały mierne efekty. W pewnym momencie usiadł na chwilę, złapał się za głowę, stęknął, przewrócił oczami i znowu wyłożył się na wznak. Oddychał. Słabo, ale oddychał.

Kiedy przyjechali fachowcy, akcja ratunkowa nabrała tempa. Człowiekowi wróciło nieco świadomość. Miałem obawę, że widząc się w towarzystwie mundurowych, zacznie mnie przeklinać. Doświadczyłem tego, że próbując podnieść pijanego na ławkę, usłyszałem słowa, na które sobie nie zasłużyłem.

[ZT]27309[/ZT]

Nie tym razem, reakcja była całkiem inna.

- Kolego, jestem ci wdzięczny, że mi pomogłeś! - bełkotał nietrzeźwy.

- Nie ma za co, wytrzeźwiej w spokoju - odparłem i dodałem, że to właśnie starszy pan go zauważył. Jemu też zaczął dziękować.

Widząc, że moja rola już się skończyła, pożegnałem całe towarzystwo. Na odchodnym usłyszałem:

- Dziękuję serdecznie! Jeszcze się kiedyś odwdzięczę.

Podchodząc do tego z przymrużeniem oka, mógłbym mu odpowiedzieć, że raczej nie wyobrażam się w sytuacji zamiany ról.

Traktując sprawę poważnie należy stwierdzić, że pod żadnym pozorem nie wolno pozostawiać człowieka w potrzebie. Dzień święty trzeba święcić, ale o potrzebującym bliźnim nie wolno zapominać, bo to też świętość, chociaż nieco nietrzeźwa.

(J.D.)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
0%