Wodzenie niedźwiedzia ma również długą tradycję w Kopienicy (gmina Zbrosławice). Przebierańcy chodzili też dzisiaj w sąsiednim Łubiu. "Policjanci" zatrzymywali kierowców pod byle pretekstem, niektórzy, nie znający zwyczaju, byli zdezorientowani. W Kopienicy w tym roku bery odbywają się po raz 30. Przebierańcy chodzili po wsi także wcześniej, ale z przerwami. Od 30 lat zachowana jest ciągłość. Typowy skład grupy to: diabeł, młoda para, kominiarz, ksiądz, policjant, złodziejka, ale i to się zmienia. Do grupy w Kopienicy dołączyła w tym roku Maryla Rodowicz. Nie ma obowiązku wpuszczania ferajny na posesję, ale mieszkańcy, którzy cieszą się z odwiedzin, czekają przed domem, albo szeroko otwierają bramę, czy pozostawiają otwartą furtkę. Ekipa tańczy, śpiewa, życzy gospodarzom pomyślności i liczy na rewanż. - Dostajemy słodycze, alkohol, jajka, pieniądze... Nie jesteśmy wybredni, wszystko weźmiemy. W przyszłym roku będziemy chodzić z terminalem płatniczym - śmiali się w Kopienicy. Wodzenie niedźwiedzia trwa wiele godzin, grupa przechodzi przez całą wieś, idzie od domu do domu, co trwa do wieczora. Również w Łubiu można było dzisiaj spotkać wesołą ferajnę. My natknęliśmy się na grupę, gdy akurat miała przerwę na posiłek u sołtysa. Zwyczaj wodzenia niedźwiedzia (bery) znany był już w średniowiecza. Taniec z niedźwiedziem zapewniał powodzenie, dostatek i urodzaj.
2024-02-10 15:55:28