Ostatnia sobota karnawału to w wielu miejscowościach czas berów. Tradycyjne wodzenie niedźwiedzia odbyło się m.in. w Połomi, Wojsce i Miedarach.

Wodzenie już o godz. 8 rano zaczęło się w Miedarach, nieco później ? w Połomi i w Wojsce. W Połomi ekipę serdecznie przyjęto u państwa Jonecko. ? To chyba ostatni z tradycyjnych zwyczajów, który wciąż jest żywy. Jako rdzenni mieszkańcy nie wyobrażamy sobie innego zakończenia karnawału. Co roku czekamy na odwiedziny bera i jego towarzyszy. Osoby, które mieszkają tu krócej, bywają zaskoczone ? mówili.

Do tradycji wodzenia niedźwiedzia przywiązana jest Regina Ziaja z Wojski. ? Obserwuję bery co roku i mogę powiedzieć, że wyglądają bardzo podobnie do tych sprzed lat. Wtedy w roli bera występował mój ojciec, a ja jako dziecko nawet nieco bałam się się tych wizyt ? grała głośna muzyka, przychodzili przebierańcy. Dziś nie mogę się ich doczekać ? mówi. Zwraca uwagę, że wodzenie jest wyzwaniem. Przebrana grupa chodzi cały dzień od domu do domu, bez względu na to jaka jest pogoda. Najtrudniej jest tej osobie, która podejmie się chodzenia jako ber. Nosi ciężki stelaż i kostium ze słomy, potrzebuje pomocy, żeby go zdjąć. ? Dlatego dobrze, że wciąż im się chce, mimo wielu innych obowiązków. Bywało nawet, że po wsi chodziły dwa bery ? opowiada.

Nowym elementem jest zwyczaj wręczania mandatów karnych, które są zaproszeniem na zabawę ostatkową. Robi to przebrany policjant. U mniej zorientowanym w lokalnych zwyczajach kierowców jego widok może budzić zaskoczenie, a nawet...chęć ucieczki.

? Niestety, bywają dziś domy, gdzie nie życzą sobie odwiedzin przebierańców. To chyba znak czasów, a te są bardziej smutne niż kiedyś. Ludzie wolą ekran telewizora albo smartfona. Mam kasetę sprzed lat z nagraniem zabawy ostatkowej. To było niesamowite, ile było ludzi. Nie było miejsca, żeby zatańczyć. Dziś ludzie nie umieją się tak bawić, wszystko jest na pokaz ? dużo jedzenia, piękne stroje, ale nie ma takiej radości ? dodaje mieszkanka Wojski.

(aj)