Zaczęło się od artykułu, który Roman Myśliwczyk przeczytał w magazynie \"Focus Historia\". Zainteresował się dziejami grupy sabotażowo-dywersyjnej o nazwie Zagra-Lin. Kiedy pojechał na III Dolnośląski Festiwal Tajemnic, poszedł na wykład Leszka Budrewicza i Juliusza Woźnego, na którym mowa była o tej grupie dywersyjnej. Na jednym z wyświetlanych slajdów zobaczył tarnogórski rynek. ? Okazało się, że dowódca tej elitarnej grupy, o której mało kto wiedział w samej Armii Krajowej, był tarnogórzaninem ? mówi pasjonat historii.
Jarosław Myśliwski
Zagra-Lin powstał pod koniec 1942 roku. — Zagra to skrót od słowa zagraniczny, bo tam działała grupa. Lin to kodowe oznaczenie Warszawy. 18 osób tworzących grupę zajmowało się czymś, co dzisiaj kojarzy się z terroryzmem: organizowali akcje sabotażowe, zamachy bombowe, także na osoby sprawujące ważne funkcje w aparacie terroru III Rzeszy — wyjaśnia Roman Myśliwczyk.
Zagra-Lin było reakcją dowództwa Armii Krajowej na coraz większe bestialstwa Niemców. Dlaczego działał za granicą? Na ziemiach polskich po każdej akcji dywersyjnej Niemcy mścili się na ludności cywilnej i rozstrzeliwali zakładników. Na terenie Niemiec takiej możliwości już nie było.
Do grupy wybrano osoby doskonale znające język niemiecki i realia życia w III Rzeszy.
Cały tekst znajdziesz w wydaniu papierowym ?Gwarka?.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz