– Samochodami tej marki jechali do ślubu dziadkowie czy rodzice wielu nowożeńców. Stąd sentyment, który pozostaje do końca życia – mówi o swojej warszawie Krzysztof Michalski z Tarnowskich Gór. Młodszy o dwa lata jest cadillac eldorado, który można wynająć i pojechać do ślubu.
Krzysztof Michalski jest znany z zamiłowania do polskiej motoryzacji. Ma jeszcze drugą warszawę, polonezy, maluchy. Białą sedanką zdarza mu się wozić nowożeńców do ślubu.
– Nie przystrajam przesadnie lalkami czy obrączkami. Delikatnie, taktownie, całą ozdobą jest to auto, a nie dekoracja – mówi właściciel.
Samochód, który zjechał z taśmy montażowej w 1969 r. jest w idealnym stanie, skórzana biała tapicerka, karoserii podczas remontu przywrócono oryginalny biały kolor.
Z przodu i z tyłu jest kanapa, a nie dzielone siedzenia jak we współczesnych autach. Lewarek zmiany biegów znajduje się przy kierownicy. Warszawa ma 4 biegi razem ze wstecznym. Jest rozrusznik, ale jest też możliwość zapalenia kręcąc korbą.
– Nazywano ją polskim rolls-roycem, ponieważ to bardzo wygodne auto. Bardzo dobrze się prowadzi. To jest komfortowa jazda, nie czuje się dziur w drogach. I wbrew pozorom nie jest wcale tak bardzo paliwożerne – opowiada Krzysztof Michalski.
Auto kupił 8 lata temu w Chorzowie. Przypadkiem znalazł ogłoszenie. Rodzina zmarłego chciała się pozbyć warszawy, która stała w wynajmowanym garażu, a pod chmurką auto, którym jeździli. Była pomalowana na szaro, nie wyglądała ładnie. Ale stan samochodu był bardzo przyzwoity. – Po renowacji wysłałem im zdjęcie, żeby wiedzieli, że auto poszło w dobre ręce – mówi Krzysztof Michalski.
Wszystkie części samochodu są oryginalne. Jedynie lakier karoserii i tapicerka są nowe. Krzysztof Michalski jeździ nim na zloty organizowane w południowej Polsce. Auto nie jest dowożone na lawecie, dociera na własnych kołach. – Warszaw zachowanych w tak dobrym stanie w Polsce może być zaledwie kilka – ocenia właściciel.
Auto z duszą i przestronnym, wygodnym jak na samochody z czasów PRL-u wnętrzem, jest obiektem zainteresowania dla tych, którzy szukają samochodu na specjalną okazję.
– Ja się nie reklamuję, to nie jest mój biznes. Robię to dla przyjaciół, znajomych czy z polecenia. Jeżeli ktoś prosi, żeby zawieźć go do ślubu, nigdy nie odmawiam – mówi Krzysztof Michalski.
Cennik? – Jako zapłatę przyjmuję tradycyjną butelkę weselnej wódki i ewentualnie za paliwo, jak trzeba gdzieś dalej pojechać – dodaje.
Ośrodek Jeździecki "Gonitwa" z Tarnowskich Gór oferuje wynajem pojazdów konnych, ale także cadillaca eldorado. Samochód ma ponad 50 lat. Klasyk amerykańskiej motoryzacji zjechał z taśmy montażowej w 1971 r.
– Ma 100 procent oryginalnych części. To zabytek, ale z klimatyzacją, tempomatem, elektrycznie sterowanym dachem. Amerykańskie samochody miały zwykle napęd na tył, a ten, wyprodukowany w ramach bardzo krótkiej serii, ma napęd na przód. To auto kryje w sobie znacznie więcej takich ciekawostek – opowiada Zbigniew Regulski.
Ośmiocylindrowy silnik ma pojemność 8190 cm sześc. Moc: 400 koni mechanicznych. – W tym czasie ten samochód miał najmocniejszy silnik – dodaje właściciel. Zużycie paliwa jest adekwatne – około 30 litrów na 100 km. – Jeszcze nigdy nie udało mi się zatankować do pełna. Przy dystrybutorze paliwo się leje, leje, leje, a ludzie w kolejce za mną zaczynają się niecierpliwić i mnie popędzać. Nigdy nie udało mi się zatankować więcej niż 100 litrów, ale bak ma większą pojemność – mówi Zbigniew Regulski.
Cadillaca eldorado można obejrzeć m.in. podczas zlotów pojazdów zabytkowych organizowanych przez Automobilklub Tarnogórski.Ile kosztuje wynajęcie tego samochodu na przejażdżkę do ślubu?
– To zależy gdzie, bo dojazd tym autem jest kosztowny. Zależy także od oczekiwań. Uzgadniamy to z klientem. Ale w Tarnowskich Górach za przejazd do kościoła w ubiegłym roku braliśmy 1000 zł – mówi Zbigniew Regulski.
Tekst ukazał się w dodatku ślubnym Gwarka Zanim powiesz tak