Zamknij

Rubinka i stuletni krzyż

16:40, 09.08.2016
Skomentuj

Jeszcze na początku lat 60. minionego wieku lokatorzy dworku Rubina w Miasteczku Śląskim opowiadali o dziwnych zdarzeniach ? niewytłumaczalnych hałasach, czy śladach stóp zauważanych rankiem na podłodze. Na wszelki wypadek w nocy zamykali drzwi sypialni. A w pobliskim parku ludzie widywali Rubinkę na spacerze z psem. Wiele lat po jej śmierci... W Miasteczku Śląskim jest też inne tajemnicze miejsce ? stuletni krzyż.

Jak pisze Antoni Famuła w "Miasteczkowskich berach i legendach" Ryszard Rubin był pierwszym urzędującym w Miasteczku Śląskim lekarzem. Ożenił się z młodszą o 24 lata Klarą. Mówiono, że przyjść na świat swojej przyszłej żonie pomagał właśnie Ryszard. Para zamieszkała w dworku w Dębinie. Ryszard stworzył tam park, na terenie starych górniczych wyrobisk.

? Rubinom urodziła się córka. Umarła, kiedy miała 2 lata. Podobno od śmierci dziewczynki, Klara nie lubiła dzieci, zamknęła się w sobie. Tymczasem, w czasie II wojny światowej Niemcy w dworku Rubinów założyli przedszkole. Klara zajmowała wtedy jeden pokój, na piętrze ? opowiada Marek Kaleja, pasjonat miasteczkowskiej historii. Dla Klary mieszkanie w dworku pełnym dzieci musiało być trudnym doświadczeniem, zwłaszcza, że w 1922 r. owdowiała, a syn wyjechał do Niemiec. Często chodziła na spacery po parku, z ukochanym psem. Zmarła w 1949 r.

Już po jej śmierci mieszkańcy przekonywali, że widywali Rubinkę stojącą w oknie pałacowej wieżyczki lub spacerującą z psem w parku. Lokatorzy dworku słyszeli w nocy odgłosy otwieranych szuflad, spadających naczyń, szuranie. Pies ujadał, jakby wyczuwał kogoś obcego w domu. Jednak rano wszystko było nietknięte. Czasem tylko widać było na podłodze ślady stóp. Tak opowiadali miasteczkowianie. Bali się chodzić po zmroku koło dworku i parku. To miejsce poświęcił nawet ksiądz Branny. ? Odkąd w budynku znów zaczęło działać przedszkole, duch Rubinki zniknął ? mówi Marek Kaleja.

Jadąc przez Miasteczko Śląskie od strony Tarnowskich Gór do Kalet po prawej stronie mija się metalowy krzyż. ? To krzyż stuletni. Tak mówił o nim i mój dziadek, i jego dziadek ? zauważa Marek Kaleja. Krzyż jest zrobiony z metalowych rurek. Obok stoi betonowy postument, prawdopodobnie pozostałość słupa granicznego. ? Nikt nie potrafi mi powiedzieć, skąd ten krzyż się tu wziął. Jednak postawiono go przy trakcie Kraków-Opole, przez las biegnie Droga Stuletnia. Pewnie nieraz zdarzały się tu napady na podróżnych. Może krzyż upamiętnia ofiary jednego z nich? ? zastanawia się znawca miasteczkowskich dziejów.

Droga Stuletnia jest zamknięta dla ruchu samochodowego, ale można nią przejechać rowerem. Odbija od niej ścieżka w prawo, na Pasieki, do zalanej w 1917 roku kopalni rudy żelaznej i srebronośnego kruszcu ołowianego. Jak czytamy na tablicy informacyjnej, otwarto ją w 1889 r. Wodę wypompowywało 8 nowoczesnych maszyn. Nie zapobiegło to katastrofie. Kopalnia i wszystkie maszyny zostały zalane, na szczęście wszyscy górnicy zdążyli uciec. Dziś są tam stawy, choć poziom wody znacznie się obniżył po uruchomieniu w 1955 r. ujęcia wody pitnej. W lesie można też znaleźć pozostałości po kopalni, m.in.: hałdę rudy żelaza, zabudowania i ich fundamenty, wylot sztolni. To miejsce malownicze i tajemnicze. ? Mieszkańcy mówią, że ponoć często uderzają tu pioruny. Jednak żadnych duchów nikt tu nie widział ? mówi Marek Kaleja.

Agnieszka Reczkin

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%