W ostatnią sobotę karnawału w Połomi, Wojsce i w Łubiu odbyło się tradycyjne wodzenie niedźwiedzia. Było kolorowo, radośnie i głośno.

Każda miejscowość ma własny scenariusz na ten dzień, ale wszystkie kończą się tak samo: wieczorną zabawą taneczną. W Wojsce są aż dwa bery, które z dwoma grupami odwiedzają kolejne domy. Dwa niedźwiedzie to dwa razy tyle pracy, bo stworzenie stroju bera ze słomy jest pracochłonne. Każda wieś ma też swoje, czasami pilnie strzeżone od lat sposoby na wykonanie tego przebrania.

W Połomi co roku korowód dodatkowo ubarwiają nowe postaci. W ubiegłym roku z przebierańcami szedł uchodźca, w tym roku był to sołtys, który zbierał dodatkową ratę podatku. Z kolei kierowcy dostawali mandat karny, który jednocześnie był pamiątką z tegorocznych berów, zaproszeniem na wieczorną zabawę, kalendarzem i stanowił zachętę do oddania 1 proc. podatku na miejscową OSP.

W Łubiu w licznym i barwnym korowodzie szedł i ksiądz, i para młoda, i atrakcyjna pielęgniarka. Zwyczaj wodzenia niedźwiedzia kultywuje też sąsiednia Kopienica. Oba bery i korowody spotykają się wieczorem w Łubiu na wieczornej zabawie. (aj)