W sobotę, 12 sierpnia odbyła się XIII edycja Biegu Katorżnika. Dla naszej redakcji była to edycja wyjątkowa. Reprezentowało nas aż 5 osób.
Burzowa i ulewna noc pozawala przypuszczać, że tegoroczny Bieg Katorżnika będzie prawdziwą katorgą. Pogoda okazała się jednak bardziej łaskawa. Deszcz nie padał, a momentami ostro przygrzewało słońce. Organizatorzy jak co roku przygotowali dla "katorżników" niespodziankę. Przede wszystkim uczestnicy dowiedzieli się wcześniej, jak biec będzie trasa - tym razem 13-kilometrowa. Szybko okazało się, że pokonać będzie trzeba przeszkodę, której dotychczas brakowało. Chodziło o trzecie jezioro. A poza tym, było jak zwykle - mnóstwo wody, błota i potu. Zdaniem uczestników najbardziej uciążliwe były odcinki, na których rosła trzcina. Przyznał to nawet sam gen. Polko, biegnący w biegu VIP-ów.
Z naszej redakcji w rywalizacji wystartował redaktor naczelny Jarosław Myśliwski, specjalista od reklamy Tomasz Smerd oraz, w imieniu swoich żon pracujących w redakcji, Rafał Reczkin i Daniel Kampa, który zajął drugie miejsce w biegu dziennikarzy z czasem ok. 3 godzin i 20 minut. Biegła także dziennikarka Alicja Jurasz, która ukończyła trasę po niecałych 4 godzinach i stanęła na podium, zajmując trzecie miejsce wśród dziennikarek. Warto dodać, że przegoniła tym samym pozostałych chłopaków z naszej ekipy.
Bieg Katorżnika organizowany przez Wojskowy Klub Biegacza Meta z Lublińca to jedyna w swoim rodzaju impreza sportowa. Cieszy się ogromnym zainteresowaniem. Trasę przez jezioro Posmyk w Kokotku, rowy melioracyjne i błoto przebiegło w tym roku ok. 1300 osób. Chętnych byłoby więcej, niestety liczba miejsc jest ograniczona. Impreza zdobyła sławę także poza granicami Polski. W biegach uczestniczą m.in. Niemcy, Anglicy, Holendrzy, Francuzi czy Słowacy. Jak widać potrzeba, by się skatować, upodlić i zmieszać z błotem jest międzynarodowa. (hm)
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz