Kolacja była pyszna, a atmosfera bardzo miła. Gospodyni programu okazała się być osobą bezpośrednią i sympatyczną. Gości ujęła niebywałą wręcz troską o ich dobre samopoczucie.
Udział w nagraniu "Kuchennych rewolucji", jakie ekipa TVN kręciła w restauracji Modra w Tarnowskich Górach, brałem przypadkowo. Powróciwszy z długiego weekendu, otrzymałem zaproszenie i nie zastanawiając się ani chwili, postanowiłem iść na kolację. Byłem ciekaw nie tyle samego przyjęcia, ale tego jak wygląda realizacja programu. Interesowało mnie także, czy i jak telewizja kreuje wizerunek Magdy Gessler, która na ekranie sprawia czasem wrażenie osoby o nieco ekstrawaganckich manierach, w dość specyficzny sposób odnoszącej się do właścicieli lokali, które zmienia w toku programu.
? Zobaczymy ? powiedziałem i o umówionej godzinie zameldowałem się przed wejściem do restauracji znanej mi dotąd pod nazwą Gościna Ślonsko. W chwilę później na miejscu pojawili się kolejni zaproszeni oraz ekipa filmowa. Producent czy też reżyser zarządził, jak, z której strony i w jakiej kolejności wchodzić do lokalu, i kamera poszła. Można było zaczynać.
Wkrótce na stół "wjechało" pierwsze danie. Zanim jednak goście sięgnęli po widelce i spróbowali wyglądającego nader apetycznie galertu, zostali szczegółowo wypytani o wystrój lokalu. Jak się podoba kolor ścian? Czy zasłonki w oknach są OK? Jak się widzą zdjęcia w ramkach? Kwiaty? Lampy? Co myślą o starym, stanowiącym element wyposażenia sali byfyju? Ekipa filmowa chodziła od stolika do stolika, nagrywając wypowiedzi gości, a kto nie bardzo umiał pozbierać myśli, był naprowadzany przez jednego z producentów. W sumie poszło to dość szybko.
Galert był świetny! Niebo w gębie! Znów ekipa filmowa wzięła się do roboty. Znów pytania o smak, zapach, wrażenie estetyczne. Po sali cały czas krążyła Magda Gessler, podchodziła do gości, pytała o wrażenia, jak się czują.
W ogóle Magda Gessler robiła bardzo pozytywne wrażenie. Zachowywała się jak przystało na dobrą gospodynię. Podeszła na przykład do mnie i widząc, że nie sięgnąłem po sos do galertu, zaproponowała spróbowanie, mówiąc, że smak będzie pełniejszy. Pytała, już nie do kamery, a z własnej troski i pewno także ciekawości, jak smakuje podany przed chwilą żur? Pytała o niespodziankę w smaku potrawy (żur przyprawiono... chrzanem), pytała nawet o to, czy i jaki żur jadano w rodzinnych domach biesiadników.
Troska Magdy Gessler widoczna była przez całą kolację. Sądzę, że wszyscy jej uczestnicy to dostrzegli. Zresztą o wrażenia, tym razem kulinarne, przez cały czas pytali realizatorzy programu. Przysiadali się z kamerą i mikrofonem raz tu, raz tam, "przesłuchiwali" gości, interesowali się i wrażeniami z kolacji, i smakiem potraw, i wszystkim tym, co składało się na atmosferę wieczoru.
Aby nie było, że nieobiektywnie kadzę. W programie wyemitowanym w czwartek, 14 września, w TVN atmosferę, o której wyżej, wyraźnie czuć. Widać również, że Magda Gessler, naczelna rewolucjonistka kulinarna Rzeczypospolitej, nie miała specjalnych problemów z przeprowadzeniem zmian w tarnogórskiej restauracji, co zresztą powiedziała podczas podsumowania pobytu w mieście gwarków. Chwaliła umiejętności i talent kulinarny szefowej kuchni, mówiła o potencjale, jaki dzięki temu ma Modra, a powróciwszy po kilku tygodniach, już w mniej oficjalnej atmosferze stwierdziła, że to, co zastała, ocenia na piątkę.
I jeszcze słowo o końcu kolacji. Przyjęcie skończyło się dokładnie tak samo, jak w programie. W pewnym momencie Magda Gessler po prostu wyszła z sali i odjechała w swoją stronę.
Jacek Tarski
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz