W latach 80. własna przyczepa lub kamper były sposobem na zdobycie upragnionego paszportu, czy kartek na paliwo. Nic dziwnego, że chętnych do zrzeszania się w klubach caravaningowych nie brakowało. Dziś, ich członkowie to prawdziwi miłośnicy wypoczynku w domu na czterech kółkach. Sam caravaning jest okazją do aktywnego spędzania czasu wolnego, o czym można było przekonać się w Koszęcinie, gdzie między 27 a 30 sierpnia odbył się kolejny Ogólnopolski Zlot Caravaningowy, organizowany przez Klub Turystyki Caravaningowej \"Gwarek\" z Tarnowskich Gór.
Alicja Jurasz
— Są nowe ekipy, w tym roku pojawiło się 12 załóg niezrzeszonych, z różnych okolic. Byli mile zaskoczeni tym, że są takie imprezy. Myślę że z czasem przystąpią do klubów. Zrzeszanie jest ważne, bo w grupie zawsze jest raźniej. Zloty mają pewną formę i program, nie polegają tylko na tym, żeby zjechać w jedno miejsce — zaznacza komandor zlotu i prezes klubu Piotr Czak. Na 32. edycję wydarzenia przyjechało 126 załóg m.in. z: Poznania, Wrocławia, Kielc, Wodzisławia Śląskiego oraz silna tarnogórska ekipa. Zlot był nie tylko okazją do spotkania się w gronie miłośników caravaningu, ale też do rywalizacji. W Koszęcinie odbyły się III eliminacje Caravaningowych Mistrzostw Polski i Młodzieżowego Konkursu Caravaningowego. Zlotowicze uczestniczyli w wieloboju rodzinnym, grali w golfa, kręgle, rzucali oszczepem. Jak co roku organizatorzy kładli nacisk na znajomość zasad udzielania pierwszej pomocy oraz przepisów ruchu drogowego. Nie zabrakło nowinek: po raz drugi odbył się konkurs kulinarny, uczestnicy bawili się na sylwestrze bis, czy grali w "żywe" piłkarzyki.
Cały tekst znajdziesz w wydaniu papierowym gazety.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz