Przy spalonych wiatach śmietnikowych i samochodzie na Osadzie Jana w Tarnowskich Górach, co jakiś czas ktoś przystaje, robi zdjęcia. Mieszkańcy zastanawiają się, jak bez rozumu trzeba być, żeby podpalać śmieci, ale też się boją. - Płoną wiaty, teraz samochód. Co następne? Strach wieczorem wychodzić z domu – mówią.
Przypomnijmy, że w poniedziałek na Osadzie Jana spłonęły dwie wiaty śmietnikowe, zaparkowany przy jednej z nich volkswagen i plastikowe kontenery. To już kolejne pożary na osiedlu i nie ma wątpliwości, że stoi za nimi podpalacz.
Przy wiacie śmietnikowej przy ul. Słoneczników spotkaliśmy właściciela spalonego samochodu.
- Była godz. 23.30, kiedy zadzwonił do mnie sąsiad i powiedział, że śmietniki się palą, a obok jest moje auto. Zbiegłem na dół, ale było już za późno. Ogień był bardzo duży – opowiada mieszkaniec Osady Jana.
Pod wpływem wysokiej temperatury pękła szyba, w całym samochodzie czuć zapach spalenizny. Właściciel nie ukrywa, że volkswagen nie nadaje się już raczej do naprawy. Dodaje, że na osiedlu trudno jest znaleźć miejsce do zaparkowania samochodu. To przy feralnej wiacie też z reguły jest zajęte.
Inna mieszkanka mówi, że trudno się teraz nie bać. - Strach wychodzić wieczorem, strach zaparkować auto. A co jeżeli podpalaczowi przyjdzie coś więcej go głowy? Mamy niskie balkony, łatwo na nich podłożyć ogień.
Słychać też głosy, jak bardzo komuś brakuje rozumu, że podpala śmietniki. - Co komuś daje palenie śmieci? Co trzeba mieć w głowie, żeby robić takie rzeczy? Oby jak najszybciej złapali podpalacza.
Czytaj też: Powiat tarnogórski. Dwie kobiety straciły prawo jazdy