Zamknij
14:11, 01.03.2025

Tradycji stało się zadość i w sobotę przez Połomię przeszedł ber w hałaśliwym towarzystwie. Dźwięk muzyki niósł się przez całą wieś, odwiedzani gospodarze tańczyli z niedźwiedziem i panną młodą, częstowali wódką, a wieczorem odbyła się zabawa ostatkowa. 

– W wodzenie włączają się też nowi mieszkańcy, którzy niedawno się u nas pobudowali. To cieszy – mówi Stefan Paś, sołtys Połomi. W tym roku wcielił się w rolę bera. – Sam kostium nie jest ciężki. Tylko głowa dużo waży i jest niewygodna.

Policjant rozdawał mandaty z zaproszeniem na wieczorną zabawę. Była na nich informacja, że bery to zwyczaj wpisany w 2019 r. na Krajową Listę Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego Narodowego Instytutu Dziedzictwa. 

"Przebierańcy, wraz z mieszkańcami wsi spotykają się na zabawie karnawałowej, której ważnym elementem jest dokonanie osądu na niedźwiedziu – sprawcy wszelkich nieszczęść. Wspólną decyzją mieszkańców niedźwiedź musi zostać zabity. Wyrok wykonuje myśliwy – niedźwiedź przy wielkim huku pada martwy na podłogę. Zgon musi poświadczyć lekarz bądź pielęgniarka, obecni na zabawie. Choć niedźwiedź jest martwy okazuje się, że ma on potomka – małego misia, który jest gwarantem, że tradycja nie zginie i za rok w karnawale znów będzie się wodzić niedźwiedzia" – opisano zwyczaj na mandacie z Połomi.

Czytaj także:

Wesoła ferajna wodzi niedźwiedzia w Kopienicy

Jeżeli Twój wizerunek przypadkowo znalazł się na tych fotografiach, a nie wyraziłeś na to zgody, prosimy zgłoś to na adres: [email protected]