W poprzednich latach Festiwal Życia odbywał się w lublinieckim Kokotku, w tym roku nie było to możliwe. Pandemia koronawirusa nie powstrzymała jednak charyzmatycznych animatorów.
Kilka tysięcy osób nie mogło spotkać się w jednym miejscu, ponieważ niosłoby to ze sobą zbyt duże ryzyko. Postanowiono zatem wydarzenie zorganizować w mniejszych grupach, przy parafiach. Tematem kilkudniowego festiwalu, który odbył się w ubiegłym tygodniu, była budowa arki. Festiwalowicze uczestniczyli w wielu warsztatach, modlitwach czy spotkaniach z ciekawymi ludźmi.
Marcin Wadoń jest studentem filozofii i teologii. Choruje na polineuropatię czuciowo-ruchową, porusza się na wózku. Jest także sportowcem i ewangelizatorem. Odwiedził festiwalowiczów ze Strzybnicy, najpierw odbyło się spotkanie w salkach parafialnych, a potem został z nimi do końca dnia. Opowiadał, że mimo ograniczeń spowodowanych niepełnosprawnością zdobył Diablak – szczyt Babiej Góry, ale pełni też posługę ceremoniarza.
Oprócz Strzybnicy, festiwal w powiecie tarnogórskim zorganizowano jeszcze w Opatowicach, Pniowcu, Bobrownikach, Kaletach, Miasteczku Śląskim, Nakle Śląskim czy Świerklańcu.
W programach festiwali można było znaleźć również rozmaite, ciekawe warsztaty tematyczne, muzyczne, artystyczne czy językowe. W Opatowicach młodzież uczyła się języka migowego i zumby.
Podczas poprzednich edycji festiwalu w Kokotku organizowano przełajowy Bieg Festiwalowicza, przypominającym lubliniecki Bieg Katorżnika. W tym roku niektóre parafie zorganizowały go również na swoich festiwalach. W Pniowcu dystans wynosił 8 km, trasa biegła przez las, a na uczestników czekały po drodze rozmaite zadania do wykonania.
– Tak naprawdę o tym, że mamy zorganizować festiwal, dowiedzieliśmy się dwa i pół tygodnia przed samą imprezą. To było dla nas przede wszystkim wyzwanie – mówi Sebastian, animator ze Strzybnicy. W samej Strzybnicy uczestników było ponad 80. Ogólnie wydarzenie zgromadziło prawie 900 osób z całej Polski.
Na festiwalu sprawowano msze święte, były różne nabożeństwa, na przykład pokutne czy chrzcielne. To nie odstrasza jednak młodzieży. – Staramy się przyciągnąć młodych do kościoła, pokazać, że nie jest tutaj nudno – opowiada Sebastian.
– Wielkie podziękowania dla tych wszystkich, którzy nam pomogli – nie kryje wdzięczności ks. Tomasz Wolnik.
oh i ah19:12, 14.07.2020
2 10
a układania stosu i całopalenia też się uczyli? 19:12, 14.07.2020