Miasteczko Śląskie. - Widać, że tu wrze – mówi radny. Komisja w miejskim przedszkolu

Ciąg dalszy zamieszania z odejściem nauczycielek z pracy w Przedszkolu nr 3 w Miasteczku Śląskim. Tym razem w placówce odbyło się posiedzenie komisji rady miejskiej.

Radni chcieli wiedzieć, czy funkcjonowanie placówki jest zagrożone. Tu odpowiedź jest jasna – przedszkole zamknięte nie będzie, dzieci bez opieki nie zostaną.

Wyjaśniło się też, ilu w końcu nauczycielek z pracy odeszło, bo pojawiały się różne liczby. Z tego, co mówiono na posiedzeniu komisji – 4 pracownice złożyły wypowiedzenia, ale wakaty były 3. Są już dwie osoby gotowe do pracy, zgłaszają się kolejni chętni.

Jednak na spotkaniu zaiskrzyło między jedną z nauczycielek, która wciąż w przedszkolu pracuje a dyrektor Barbarą Buchacz.

Dyrektor przedszkola zapewniała, że nie ma konfliktu z pracownikami, a nauczycielki same podjęły decyzję o odejściu z pracy z przyczyn osobistych. - Zresztą powiedziały to na spotkaniu z rodzicami – zaznaczała Barbara Buchacz. - Nie powiedziały prawdy, boją się – odpowiedziała jej obecna na posiedzeniu nauczycielka, która wypowiedzenia nie złożyła.

Pretensje o wywoływanie nieprzyjemnej atmosfery w placówce miał przewodniczący rady rodziców. Przekonywał, że najpierw trzeba było wyjaśnić sprawę z dyrektor przedszkola, a nie mówić o tym na sesji i rozdmuchiwać w mediach społecznościowych.

Jednak radni ocenili, że coś jest na rzeczy.

- Widać, że tu aż wrze, między ludźmi się gotuje – powiedział radny Zbigniew Płomiński.

Przewodnicząca komisji edukacji Irena Lukosz-Kowalska zawnioskowała o zorganizowanie w przedszkolu mediacji.

Czytaj też:

Tarnowskie Góry, Osada Jana. Są pieniądze na gwarka, nie ma na chodnik

GCR Repty ma wielu pacjentów po wypadkach drogowych. Robią symulacje

[ZT]38686[/ZT]