Smog. Przekroczenie normy o 700 proc. Radna: to budzi grozę

Czujnik pomiaru zanieczyszczenia powietrza w Kamieńcu przez kilka dni pokazywał przekroczenia norm o 700 proc. Urzędnicy twierdzą, że powodem może być jego lokalizacja, sołtys mówi, że to poza granicami sołectwa. 

O rekordowym przekroczeniu dopuszczalnych norm wspominała na gminnej sesji radna powiatowa Krystyna Trzęsiok.

– W ostatnich dniach, między piątkiem a poniedziałkiem, dopuszczalne normy zanieczyszczeń były w Kamieńcu przekroczone o 700 proc. Mamy tam sanatorium. To budzi grozę - mówiła. 

Chodzi o czujnik na ul. Wolności. Jak się okazało, co jakiś czas pomiary pokazują tam duże zanieczyszczenie powietrza. Do sprawy odniósł się sołtys Kamieńca Hubert Irmler. Tłumaczył, że czujnik jest w Nieradzie (część Zbrosławic).

- W Kamieńcu nie ma ul. Wolności. Jakim prawem jest wywoływane nasze sołectwo? – pytał. 

Z kolei urzędnicy mówili, że wspomniany czujnik jest prywatny. Dlatego nie wiadomo, czy jest zamontowany zgodnie z zaleceniami producenta. W tle jest tam konflikt sąsiedzki. – Nie zmienia to faktu, że zanieczyszczenie powietrza to problem całej gminy. Chodzi o to, czym się pali, jak się pali i rozpala, o jakość opału. Ostatnio koleżanka o godz. 7 jechała na kontrolę, było duże zadymienie. Okazało się, że w wyniku rozpalania - mówiła jedna z naczelniczek. 

Głos zabrał też wójt Wiesław Olszewski. Przypomniał wizytę w Kamieńcu Izabeli Domogały, członkini zarządu województwa śląskiego. Przedszkole dostało wtedy oczyszczacz powietrza. 

– W czasie rozmowy z dziećmi padło pytanie, czym pali się w piecu. Dzieci odpowiedziały: śmieciami - wspominał. 

Czytaj także:

Konkurs na dyrektora Centrum Kultury Śląskiej rozstrzygnięty

[ZT]39017[/ZT]