Aż 170 uczestników wzięło udział w tegorocznej edycji biegu Wings for Life World Run w Kaletach. Kaletański bieg wyrobił sobie w ciągu kilku lat renomę i Kalety to drugie obok Poznania miasto wymieniane w kontekście tego wydarzenia. Od kilku lat organizuje go tutaj grupa "O co biega w Kaletach".
Wings for Life World Run to bieg organizowany w kilkudziesięciu państwach, ma na celu gromadzenie pieniędzy na badania nad metodami leczenia przerwanego rdzenia kręgowego. Od innych różni się tym, że zawodnicy nie biegną do mety, ale to meta ich goni. Pół godziny po starcie za biegaczami rusza samochód, jeżeli przegoni zawodnika, bieg dla niego się kończy. W większości miejsc, gdzie odbywa się Wings for Life, samochód jest wirtualny, a dystans mierzony za pomocą aplikacji na smartfony.
W tym roku na całym świecie odbyła się 11 edycja biegu, w Kaletach - ósma. Początki były skromne: w 2017 roku na pomysł organizacji takiego wydarzenia wpadł Mateusz Bartocha. Ponieważ było za późno, żeby zorganizować oficjalny bieg z aplikacją, fundacja, która odpowiada za Wings for Life World Run, wyraziła zgodę, żeby w Kaletach odbył się bieg towarzyszący wydarzeniu. Wystartowały w nim 24 osoby. Rok później, kiedy kaletański bieg miał już oficjalny status, było ich dwa razy więcej.
Tegoroczna edycja okazała się rekordowa - zapisy cieszyły się ogromnym zainteresowaniem i szybko wyczerpała się pula 150 dostępnych miejsc. Dzięki pomocy władz Kalet, które od początku wspierają grupę przy organizacji biegu, udało się dołożyć jeszcze 20 kolejnych.
Bieg odbył się dzisiaj, 5 maja. Trasą, tak jak w poprzednich latach, była 4-kilometrowa pętla w pobliżu górnego zbiornika wodnego w Zielonej. W miasteczku biegowym na uczestników czekały napoje, ciasta, kanapki i strefa regeneracji Spartan Team & KOski.
Wśród uczestników byli Darek Plinta i Aleksander Wulkner, których udział budzi szczególny podziw. W 2005 roku Dariusz Plinta podczas jazdy na rowerze wjechał w dziurę w drodze, przeleciał przez kierownicę i uderzył głową w asfalt. Doznał urazu rdzenia kręgowego na odcinku szyjnym kręgosłupa. Został całkowicie sparaliżowany. Nie miał władzy w rękach, w nogach oraz czucia od klatki piersiowej w dół. Kosztowna rehabilitacja w ciągu lat stopniowo poprawiła jego stan zdrowia.
W Kaletach wystartował w 2018 roku w egzoszkielecie. Brał udział w wielu edycjach wydarzenia. W ubiegłym roku, z okazji 50. urodzin wybrał Poznań, gdzie odbywa się najbardziej znany polski bieg Wings for Life World Run. W tym roku wrócił do Kalet i wystartował przy pomocy kul.
Z kolei Aleksander Wulkner był zapalonym sportowcem i trenerem. Podczas treningu doznał uszkodzenia rdzenia kręgowego w okolicy szyjnej, co spowodowało całkowity paraliż. Jego start był możliwy dzięki trudnej rehabilitacji oraz ogromnej wytrwałości i determinacji.
- Dla Darka i dla Aleksandra, i takich osób organizujemy ten bieg. To wydarzenie, które ma konkretny cel, a jako organizatorzy widzimy, że nasza praca i zaangażowanie ma sens - mówił Bogdan Łazaj z grupy "O co biega w Kaletach".