Wczoraj, 27 lipca po godz. 17 służby ratunkowe wezwano do jednego z domów w Zendku. Zgłoszenie brzmiało dramatycznie: mężczyzna miał stracić nogę.
Na miejsce pojechała straż pożarna, był już tam zespół ratownictwa medycznego. Okazało się, że do wypadku doszło podczas pompowania kół w przyczepie samochodowej. Opona wystrzeliła, a znajdujący się przy niej mężczyzna doznał ciężkich obrażeń nogi i ręki. Konieczne okazało się wezwanie lotniczego pogotowia ratunkowego. Poszkodowany w ciężkim stanie został zabrany do szpitala w Katowicach.
Na miejscu była też druga osoba, która źle się poczuła. Konieczne było udzielenie jej pierwszej pomocy.
czytelnik14:00, 28.07.2020
A po co tam była straż pożarna? 14:00, 28.07.2020
dopisuarusieleje14:17, 28.07.2020
Pewnie po wyborach dostali nowy woz strazacki i trzeba go docierac 14:17, 28.07.2020
Jarosław Wesołek 20:46, 28.07.2020
Są określone prawem zapisy, jakie służby mają jechać, więc powyższe wpisy są chyba nie na miejscu. 20:46, 28.07.2020
nick20:55, 28.07.2020
a uczyli w szkole... "czytaj ze zrozumieniem"
20:55, 28.07.2020
Mati 22:55, 28.07.2020
Darujcie sobie idioci te komentarze bo właśnie pokazujecie jacy jesteście inteligentni 22:55, 28.07.2020
Bolo 14:22, 28.07.2020
14 1
Bo w wezwaniu była mowa o przygnieceniu mężczyzny i prawdopodobnej utracie nogi... A straż pożarna dysponuje sprzętem hydraulicznym lub chociażby siłą fizyczną kilku mężczyzn, która może pomóc w takiej sytuacji. Poza tym to najblizsza jednostka ratunkowa, a jej członkowie na pewno wiedzą lepiej od niejednego Kowalskiego, jak pomagać osobie rannej... Wpisując się w to durne pytanie, po co straż gna do wypadku drogowego, skoro się nie pali?? 14:22, 28.07.2020
mądrala.10:50, 29.07.2020
2 0
Straż pożarna zabezpiecza również miejsce lądowania HEMS. 10:50, 29.07.2020