W północnych miastach aglomeracji śląskiej coraz częściej słyszy się rozmowy o lotach zaplanowanych „między piątkiem a poniedziałkiem”. Mikro-urlopy stały się nową walutą odpoczynku: krótkie, intensywne i celowe, skrojone tak, by nie rozregulować całego tygodnia. To nie ucieczka od codzienności, raczej świadome ładowanie baterii bez konieczności rozpisywania wielkiego urlopu. Siatka połączeń z Pyrzowicami w roli głównej sprawiła, że Europa przestała być miejscem dalekim; stała się przestrzenią dostępnych impulsów — koncertu, meczu, wystawy, winnego spaceru po dzielnicy, o której jeszcze w środę nawet nie myśleliśmy. Najciekawsze jest to, że nie chodzi wyłącznie o destynacje; chodzi o rytm życia, który mikrowypady zaczęły porządkować i cyklicznie odświeżać.