Zamknij

Ceń cień. Stanęli pod tarnogórskim Ratuszem w obronie wycinanych w mieście drzew

11:21, 13.03.2020 Alicja Jurasz Aktualizacja: 11:23, 13.03.2020
Skomentuj

Prawie 100 osób wzięło udział w proteście przeciwko wycinkom drzew w Tarnowskich Górach. Akcja odbyła się przy ratuszu, ale żaden z urzędników, czy włodarzy nie wyszedł do pikietujących. Głos zabrał jedynie radny powiatowy Michał Sporoń. 

W proteście wzięli udział mieszkańcy w różnym wieku: od dzieci i młodzieży po seniorów. Były transparenty: "Ceń cień", "Dlaczego zabieracie nam tlen" oraz klepsydry, na których wymieniono drzewa wycięte w ostatnim czasie.

Akcję zorganizowała nieformalna grupa Tarnogórski Drzewoszum. Od kilku miesięcy śledzi i krytycznie punktuje działania urzędu miasta i starostwa powiatowego względem zieleni. – Nie zdali egzaminu jeśli chodzi o ochronę przyrody i drzew. Spotkamy się przed ratuszem, żeby urzędnicy mogli nas zobaczyć. Domagamy się konsultacji społecznych w sprawie wycinek. Jak miasto może zadecydować o wycince 900 drzew w parku i nie skonsultować tego z mieszkańcami? Dla kogo w końcu jest ten park? To my spacerujemy więcej, niż urzędnicy i wiemy, jak potrzebne są w mieście drzewa – mówiła jedna z organizatorek. 

Akcja odbyła się w poniedziałek, 9 marca i rozpoczęła o godz. 16.30. W ratuszu pracowano tego dnia do godz. 17. Do protestujących nie wyszedł jednak nikt z włodarzy, ani urzędników. Jedynym radnym, który wziął udział w proteście był Michał Sporoń, który zresztą poinformował, że to jego ostatnia kadencja.

– Wycinka na ul. Powstańców Śląskich i Opolskiej to inwestycja powiatu. Ale starostwo nie może samo sobie wydać zgody na wycinkę. Pozwolenie wydał  urząd miejski. Takie inwestycje powinny być szeroko opiniowane. Niech nie myślą państwo, że na ul. Powstańców Śląskich się skończy, bo sytuacja z wycinką powtórzy się na ul. Sobieskiego. Czeka ją przebudowa. Tymczasem w nowoczesnych miastach ucieka się od wzmożonego ruchu samochodów w centrum – mówił. 

Jedna z uczestniczek protestu mówiła z kolei o tym, że nikt z urzędników nie bierze odpowiedzialności za wycinki. – Mówią, że to teren powiatu, albo decyzja miasta. Jesteśmy odsyłani od Annasza do Kajfasza – komentowała. Zgromadzeni mówili o arogancji władzy, która lekceważy pisma i petycje, braku rozwiązań, które z powodzeniem stosują inne miasta, żeby realizować inwestycje, nie kosztem zieleni. 

– Jestem tu z kilku powodów: wyciętych drzew w okolicy sądu i Konwiktu oraz w parku miejskim. Bywam tam codziennie i widzę, że pod topór idą zdrowe drzewa. Mieszkam na rogu ul. Styczyńskiego i Sienkiewicza. Naprzeciwko wycięto m.in. kasztanowca i piękną choinkę, która w niczym nie przeszkadzała. Moja kamienica ma ponad 100 lat. Skoro ma tamtędy jeździć więcej samochodów, w dodatku ciężarowych, chciałabym się dowiedzieć, czy urzędnicy zbadali, jaki będzie miało to wpływ na zabudowania. Już teraz, kiedy przejeżdża ciężarówka lub autobus wszystko w mieszkaniu się trzęsie. Co będzie, kiedy ruch się zwiększy? Nikt tego z mieszkańcami nie konsultował – mówiła Hanna Liebner, jedna z uczestniczek protestu. 

(Alicja Jurasz)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%