Ważąca ponad 30 kg wilczyca nie przeżyła zderzenia z samochodem. Do zdarzenia doszło pod koniec listopada w okolicy huty w Miasteczku Śląskim. Wiele wskazuje na to, że wracała do młodych. Ich szanse na przeżycie nie są duże.
Informację o potrąconym wilku najpierw potwierdziło Nadleśnictwo Świerklaniec. Sprawa zapowiadała się sensacyjnie. Z pobieżnych oględzin miało wynikać, że zwierzę nie było czystej krwi wilkiem, ale krzyżówką szakala z wilkiem. Miały na to wskazywać dwie cechy: wyciągnięty, spiczasty pysk i zrośnięte opuszki łap, które u czystej krwi wilka są wyraźnie oddzielone. Te informacje dementuje dr hab. Sabina Pierużek-Nowak ze Stowarzyszenia dla Natury "Wilk".
– Wilk jest już u nas w chłodni. Nie jest mieszańcem. Nie ma żadnej cechy szakala, to zwykła, dobrze rozwinięta samica, która w tym roku karmiła szczenięta. Prawdopodobnie młode straciły matkę. U wilków, tak jak u ludzi, zdarzają się anomalie w budowie. Są organizmami, który podlegają takim samym procesom podczas rozwoju, jak i my ludzie. Anomalii czasami jest sporo, niektóre są letalne, niektóre zupełnie nie przeszkadzają w życiu. Zdarzają się częściowo zrośnięte opuszki palców i to nie pierwszy wilk, gdzie takie cechy występują. Do krzyżówek szakala z wilkiem czasem dochodzi, ale nie ma takich potwierdzonych przypadków w Polsce – mówi.
Organizacja bada i opiekuje się tym gatunkiem w Polsce, współpracuje z regionalnymi dyrekcjami ochrony środowiska. Pomaga też rannym lub chorym drapieżnikom – najczęściej w wyniku wypadków samochodowych lub uwięzionych we wnykach. Stowarzyszenie przeprowadziło oględziny wilczycy, zważono ją, pobrano materiał genetyczny. Ważyła 31 kg, szakal przeciętnie 15 kg. Jej uzębienie i sierść były prawidłowe.
Jak daleko mogła oddalić się od młodych?
Sabina Pierużek-Nowak mówi, że terytorium wilka obejmuje nawet 300 km kw. Wiele wskazuje, że samica wracała do młodych. – Wilki czasami prowadzą młode do zdobyczy, a czasami noszą pożywienie w brzuchach. Zabita samica miała żołądek wypełniony jedzeniem i straszliwego pecha. Wilk z takim ładunkiem pokarmu w brzuchu jest bardziej ociężały. Dlatego niedostatecznie szybko przekroczyła drogę i zginęła. Z tego co wiem, osoba, która prowadziła samochód, wezwała lekarza weterynarii, ale ten po przyjeździe na miejsce stwierdził śmierć drapieżnika – dodaje.
Szanse młodych na przeżycie ocenia ostrożnie. Jeśli opiekuje się nimi drugi dorosły wilk, jest nadzieja, że przynajmniej część z nich przeżyje. – Jeśli pojawi się trochę więcej śniegu, chcemy pojechać i przeprowadzić tropienie – komentuje. Być może uda się odnaleźć młode.
Wilki w okolicy Kolonii Woźnickiej
Wojciech Kubica, zastępca nadleśniczego w Nadleśnictwie Świerklaniec mówi, że w okolicznych lasach daje się zauważyć ślady obecności wilków. – Najczęściej natykają się na nie myśliwi, którzy są w lesie w nocą. Sam oglądałem film z noktowizora, na którym trzy wilki polowały na zwierzynę w okolicy Kolonii Woźnickiej. W lasach jest cała masa szkieletów. I typowa cecha dla obszarów, gdzie występują wilki - łanie chodzą bez przychówku, czyli potomstwa, co nie jest zwykłym widokiem. Wilki zaczynają polowania od drobniejszej zwierzyny – zajęcy, których nie ma dużo, przychówku dzika, sarny i jelenia, a kiedy się umocnią, polują na większe zwierzęta – komentuje.
Dwa lata temu między Tworogiem a Bruśkiem znaleziono 7-miesięczne szczenię. Młody wilk został potrącony przez jadący z dużą prędkością samochód. Dowlókł się do miejsca, w którym padł. Również zajmowało się nim Stowarzyszenie dla Natury "Wilk". – Po badaniach genetycznych możemy ocenić, skąd są wilki, które pojawiły się w lasach lublinieckich i okolicach. Po pierwszych analizach wynika, że jest to ścieżka od strony Borów Dolnośląskich, czyli Polski zachodniej, którą wcześniej gatunek skolonizował, przemieszczając się z północy. Wilki z dolnośląskiego stopniowo zajmują obszary w kierunku wschodnim – dodaje.
Na stronie internetowej Stowarzyszenia dla Natury "Wilk" są podane numery telefonów do osób, z którymi można się kontaktować, jeśli natkniemy się na potrąconego lub rannego wilka. Kampinos, który jako roczny wilk został potrącony i miał pękniętą miednicę, dzięki pomocy przeżył i wrócił na wolność. Doczekał się potomstwa.Na stronie jest też dużo informacji obalających mity na temat tych drapieżników.
Szakal w Polsce brzmi dla niektórych zadziwiająco, ale drapieżniki - konkretnie szakale złociste - pierwszy raz zaobserwowano w naszym kraju w 2015 r.
Leśnik09:49, 09.12.2020
Szkoda zwierzęcia , coraz więcej zwierząt na drogach ginie na całym świecie. Motoryzacja i ludzie zajmują miejsce bytowania zwierząt .
0 1
Pewnie że szkoda, ale nie ma co winić za to cywilizacji. Wcześniej były wybijane dla zdobycia pokarmu. Taka kolej rzeczy.