Zamknij

Tarnowskie Góry, osiedle Przyjaźń. Koszmar 8-latka. Matka przetrzymywała syna w mieszkaniu

07:14, 24.07.2021 esp Aktualizacja: 10:01, 24.07.2021
Tarnowskie Góry. Chłopiec kilka miesięcy nie wychodził z mieszkania na os. Przyjaźń. Zdjęcie poglądowe, Pixabay Tarnowskie Góry. Chłopiec kilka miesięcy nie wychodził z mieszkania na os. Przyjaźń. Zdjęcie poglądowe, Pixabay

Robaki w jedzeniu, połamane meble, zaduch, a w kuchni śpiący 8-latek. Chłopiec przez kilka miesięcy nie wychodził z domu, bo nie pozwalała mu na to mama. Kobieta prawdopodobnie jest chora psychicznie, bała się, że ktoś porwie jej dziecko. Nie zgadzała się nawet na spotkania chłopca z tatą. Syna odebrano jej pod koniec maja, sprawa jest w prokuraturze.

Rodzice chłopca się rozwiedli, został z matką. Mieszkał na os. Przyjaźń w Tarnowskich Górach. W szkole przestał logować się na zdalne lekcje. - Matka za każdym razem go usprawiedliwiała – mówi prowadząca sprawę prokurator Magdalena Lewandowska-Smerd z Prokuratury Rejonowej w Tarnowskich Górach. Mimo to nauczyciele zaczęli podejrzewać, że coś jest nie w porządku i o sprawie zawiadomili sąd.

Nikogo nie wpuszczała do mieszkania

Wtedy matka przeniosła syna do innej szkoły, z klasami integracyjnymi. Tłumaczyła, że w starej się nie odnalazł. Nauczyciele pamiętają, że chłopiec odwiedził szkołę jeszcze przed 1 września, cieszył się, mówił, że pozna nowych kolegów, że chce chodzić na lekcje. Matka miała wtedy powiedzieć: „zobaczymy”. Niestety, z powodu pandemii ponownie zaczęły się zdalne lekcje i znów zaczęły się kłopoty z logowaniem. Szkoła zgłosiła sprawę sądowi rodzinnemu. Także ojciec zawiadomił sąd, że była żona nie pozwala mu na kontakt z synem. Kobieta nie wpuszczała do mieszkania ani dzielnicowego, ani pracowników opieki społecznej.

W końcu sąd zdecydował, że matce należy syna odebrać. Do tego do ośrodka pomocy społecznej zadzwonił mężczyzna.

- Mówił że słyszy dochodzące z sąsiedniego mieszkania krzyki dziecka, które skarży się, że jest głodne – relacjonuje prokurator.

Dzień później pracownikom społecznym i policjantom udało się wejść do mieszkania.

Widok był przerażający

Magdalena Lewandowska-Smerd mówi, że zastali przerażający widok. Blady chłopiec spał na materacu w kuchni. Rolety były zasłonięte, prawdopodobnie po to, żeby nikt nie widział, co się dzieje w mieszkaniu. Meble były połamane, zniszczony sprzęt do zdalnej nauki, na jedzeniu były larwy.

Okazało się, że matka przez co najmniej pół roku nie pozwalała synowi wychodzić z mieszkania. Miał tak mało ruchu, że zaczęły zanikać mu mięśnie, był osłabiony, blady i chudy. Na szczęście nic nie wskazuje na to, że był bity. Kobieta prawdopodobnie jest chora psychicznie, bała się, że ktoś porwie chłopca. Kiedy odbierano jej syna, wpadła w szał, trzeba ją było zabrać do szpitala. - Była przekonana, że chroni chłopca. Sama też odizolowała się od świata, zerwała kontakty nawet z najbliższą rodziną, nie stawiała się na wezwania sądu – zwraca uwagę prokurator.

- To wielka tragedia całej rodziny. Przerażające jest też to, że na tak dużym osiedlu tylko jeden mieszkaniec zwrócił uwagę, że chłopiec potrzebuje pomocy. Tymczasem kto wie, jak skończyłaby się ta historia, gdyby pomoc przyszła kilka tygodni później – zaznacza Lewandowska-Smerd.

Sprawa w prokuraturze jest w toku, na razie matce nie postawiono jeszcze żadnych zarzutów.

Chłopiec mieszka teraz z ojcem i jego partnerką i na szczęście wszystko wskazuje na to, że dobrze się czuje w tej rodzinie.

[ZT]31831[/ZT]

 

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
0%