Kierowcy potrzebni od zaraz. Firma wyszkoli, da pracę i zapłaci. Tylko czy 3 tysiące na miesiąc to dużo?

Nawet 40 kierowców jest w stanie zatrudnić od zaraz PKM Świerklaniec. Ale chętnych do pracy nie ma. Czy dlatego, że kierowca na pełen etat może zarobić 3 tys. zł?

Aby zaspokoić potrzeby kadrowe, spowodowane między innymi przekształcaniem linii autobusowych w linie metropolitalne (autobusy o numerach poprzedzonych literą M, np. M3 i M102), Przedsiębiorstwo Komunikacji Metropolitalnej w Świerklańcu potrzebuje około 30 - 40 nowych kierowców. Problem jest jeden: skąd ich wziąć?

Henryk Szudy, prezes świerklanieckiego PKM-u mówi, że na szczęście sytuacja nie jest taka, jak u przewoźników w Tychach, czy Katowicach. Ale i tak firma działa, jak się to mówi, na styk. Nowych kierowców jest wciąż zbyt mało i wciąż nie ma odpowiedzi na pytanie, jak ich pozyskać?

Stosów podań o pracę w kadrach nie ma. I to mimo tego, że PKM ma dla kandydatów dobrą propozycję. Zwłaszcza dla tych, którzy nie mają kwalifikacji. - Organizujemy dla nich kursy na autobusowe prawo jazdy. Pracownik przyjmuje się do pracy i w ramach obowiązków uczestniczy w szkoleniu. Po uzyskaniu uprawnień ma obowiązek odpracować kurs - mówi Henryk Szudy. Nic dziwnego, koszt szkolenia kierowcy autobusu to około 10 tysięcy złotych.

Jednak o tym, ile może zarobić kierowca, dyrektor Szudy mówi już raczej niechętnie. Za wykonanie normy godzin to około 3 tysięcy złotych za rękę. Kto w PKM chce zarobić lepiej, może pracować w nadgodzinach, które, jak zapewnia dyrektor, są płatne podwójnie.

Brak kierowców to główny powód tego, że na razie nie zostanie uruchomiona linia metropolitalna z Katowic do Piekar Śląskich i z powrotem. Kamila Rożnowska z Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii mówi, że rozmawiano na ten temat z przedsiębiorstwami komunikacyjnymi.

Decyzje, co będzie z uruchamianiem nowych linii, mają zapaść do końca miesiąca. Na razie ustalono, że jeśli nie dadzą rady zrobić tego PKM-y, będzie ogłoszony przetarg na wyłonienie kontrahenta prywatnego.

PKM-owi dają się we znaki także rosnące koszty. Firma otrzymuje od organizatora komunikacji (Zarząd Transportu Metropolitalnego) pieniądze za tzw. wozokilometry (za każdy kilometr przejechany przez każdy autobus). Kłopot w tym, że kiedy koszt wozokilometra był ustalany, litr paliwa kosztował netto 3 złote. Teraz jest po 5 zł. Stawka, jak mówi dyr. Szudy jest co prawda co pewien czas podnoszona, ale to nie rekompensuje wzrostu kosztów.

Firma zużywa dziennie 10 tys. litrów paliwa.

Ceny od pewnego czasu szybują. Litr dodatku do paliwa (adblue), kosztował jeszcze niedawno 60 gr. Dziś jest po 1,8 zł. Cena opon zwiększyła się o 200 złotych na sztuce. 

Niejako do kompletu jest jeszcze sprawa dostawy nowych autobusów. Powinny trafić do przedsiębiorstwa do końca grudnia. Nie wiadomo jednak, czy termin zostanie dotrzymany, czy nie będzie trzeba renegocjować terminu dostawy, bo branża przeżywa trudności, będące skutkiem pandemii. Pozrywane zostały łańcuchy dostaw, brak części itd. Producentowi autobusów brakuje części elektronicznych, niezbędnych do budowy nowych wozów.  

[ZT]33311[/ZT]