Czy dieta bez mięsa może być smaczna, zdrowa i pożywna? Czy na obiad wystarczą warzywa? Czy wegetarianizm to ekstrawagancja, czy świadomy wybór? I dlaczego dieta bez mięsa z czasem staje się stylem życia? Opowiada Małgorzata Selega-Gazdecka, wegetarianka, która od 14 lat nie je mięsa.
Nasza rozmówczyni pochodzi ze Świerklańca, gdzie prowadzi swoją firmę, którą nazwała "Manufakturą Czarny Bocian". Zajmuje się rękodziełem, sama tworzy biżuterię, ceramikę, dodatki filcowe. Z wykształcenia jest kulturoznawcą. Przygodę z wegetarianizmem rozpoczęła na studiach, w czasach kiedy internet raczkował. Znalezienie przepisu wymagało więcej wysiłku niż wstukanie kluczowych słów w okienko przeglądarki. Trudniejszy był dostęp do przypraw i produktów, które dziś można spotkać w większości sklepów.
Zwierzę to nie produkt
W jej codziennym menu oprócz mięsa nie ma też ryb. Nie przepada za mlekiem, ale lubi jego przetwory: kefir, jogurty, maślankę i sery. Jak na wegetariankę przypadło, dba o to, żeby jeść jajka od kur z wolnego wybiegu, a nie chowu klatkowego. Dlaczego zdecydowała się wyrzucić z jadłospisu mięso?— Chciałabym, żeby ludzie pamiętali, że zwierzę nie jest produktem, który możemy wykorzystać w każdy możliwy sposób. Nie musimy zadawać mu tyle cierpienia, tylko dlatego, że chcemy je zjeść. Założyłam, że skoro sama nie mogłabym upolować zwierzęcia i go zabić, nie będę kupować mięsa w sklepie. Zdaję sobie sprawę, że w niektórych rejonach świata ludzie są skazani na mięsną dietę. Na szczęście tu gdzie mieszkam można się bez niego obyć — mówi. Zwraca uwagę, że z punktu widzenia konsumenta mięsa warunki w jakich hodowane są zwierzęta, i jak są traktowane, powinny być równie istotne, bo bezpośrednio wpływają na to, co je. —Mięso zwierzęcia, które całe życie spędziło w klatce lub zamknięciu nie jest zdrowe — stwierdza.
O przejściu na wegetarianizm myślała już w liceum. Zdecydowała się na studiach. Początkowo, głównie z myślą o mamie, zakładała, że będzie jadła ryby. Podkreśla, że lubiła mięso, ale zrezygnowała z niego z dnia na dzień. I nigdy za nim nie tęskniła.
Nie tylko bułka z serem
14 lat temu przepisów wegetariańskich można było szukać w książkach lub opierać się na doświadczeniach innych wegetarian. Dostęp do przypraw i produktów wege był bardziej ograniczony niż teraz. W efekcie stworzenie urozmaiconego, zdrowego i smacznego jadłospisu wymagało inwencji i determinacji. — Wielu moich znajomych próbowało zostać wegetarianami, ale z czasem rezygnowali. Bo jak długo na obiad można jeść bułki z serem? — zauważa. W jej przypadku pomysły na początku kończyły się na smażeniu ryżu z fasolką, doprawionego koncentratem pomidorowym. Na szczęście w Bytomiu był sklep ze zdrową żywnością, a kopalnią inspiracji okazała się kuchnia indyjska. Nie brakuje w niej bezmięsnych potraw, na dużą skalę wykorzystywane są takie przyprawy jak curry, kurkuma czy kumin, istotne w jadłospisie wegetariańskim.
Czarny sezam i liście rzodkiewki
Dieta wegetariańska wielu osobom kojarzy się głównie z tofu i z soją, ale Małgorzata Selega-Gazdecka nie przepada za żadnym z tych składników. W jej menu dominują warzywa, owoce, zwłaszcza awokado i kasza.. Przyznaje, że sięga do przepisów, ale rzadko wychodzi jej dokładnie to samo, bo modyfikuje je i zmienia, traktując jako punkt wyjścia. Jej ostatnie odkrycie to połączenie sosu pomidorowego z cynamonem i orzechami. Na pierwszy rzut oka składniki mało do siebie pasują, ale okazuje się, że idealnie się uzupełniają. Z kolei liście rzodkiewki, które zwykle się wyrzuca, są bogate w witaminy. Doprawione czosnkiem z powodzeniem zastąpią szpinak, sprawdzają się jako dodatek do jajecznicy, zupy czy składnik pesto.
W kuchni ceni różnorodność, dlatego urozmaica codzienne potrawy. Na śniadanie je zwykle płatki z kefirem lub jogurtem, ale raz dodaje prażony słonecznik, a w inne dni siemię lniane, czarny sezam, daktyle lub rodzynki.
Czy bez mięsa można być zdrowym? — Na żadne problemy przez te 14 lat nie narzekałam. Robiłam ostatnio badanie krwi i lekarka chwaliła moje wyniki. Jeśli nie urozmaica się diety i stale je się to samo, z mięsem czy bez, nie będzie to dla nikogo zdrowe. Staram się jeść rzeczy, które będą na mnie wpływać pozytywnie — mówi. Jako wegetarianka zwraca uwagę na skład produktów, czyli np. brak żelatyny wieprzowej w nabiale, wybiera sery na podpuszczce mikrobiologicznej, a nie zwierzęcej, jajka z wolnego wybiegu. Jak większość wegetarian nie jest jej obojętne, czy kosmetyki są testowane na zwierzętach.
A co ty jesz?
Z upływem lat wegetarianizm przestał być ekstrawagancją, a ludzie rezygnują z mięsa w diecie z różnych powodów. Nawet uliczne budki z fast foodem mają w ofercie wegetariańskie hamburgery. Małgorzata Selega-Gazdecka wspomina, że miała kłopot w schroniskach górskich, gdzie praktycznie całe menu zawiera mięso. Jej sprawdzony patent na górskie wędrówki to kuskus, puszka fasoli i przyprawy. Do przygotowania potrawy wystarczy ciepła woda. Pojawiły się też liofilizaty wegetariańskie czyli dania bez wody, ale z wartościami odżywczymi. To zdrowsza alternatywa dla zupek chińskich.
Jak większość wegetarian, kiedy mówi o tym, że nie je mięsa, najczęściej słyszy: A co ty jesz? — Zwykle odpowiadam, że różnych odmian roślin, które mogę zjeść jest do wyboru zdecydowanie więcej niż mięs. Moja dieta jest więc i tak bardziej urozmaicona. Chyba najtrudniej wytłumaczyć, że nie spróbuję galaretki, bo jest w niej żelatyna, a do klusek nie chcę sosu mięsnego — mówi. Śmieje się, że z powodzeniem można przygotować wegetariańską wersję tradycyjnego śląskiego obiadu. Kluski wystarczy polać sosem pieczarkowym, a kotlet schabowy można zastąpić sojowymi.
— Kiedy ludzie dowiadują się, że nie jem mięsa zaczynają się martwić, co dla mnie przygotować. To chyba jedyna wada w byciu wegetarianinem, bo naprawdę wystarczy, że zjem ziemniaki i sałatkę. Nie potrzebuję niczego specjalnego. Nie przeszkadza mi to, że inni jedzą mięso. Oczekuję tylko, że mój wybór też będzie szanowany — podsumowuje. Dla Czytelników przygotowała przepis na chłodnik, w sam raz na lato. — To świetny zamiennik gorącej zupy podczas letnich upałów, ale łasuchy i osoby, które nie przepadają za zupą z lodówki mogą go zjeść od razu po wystygnięciu — mówi.
CHŁODNIK Z BOTWINKI
Składniki:
- pęczek botwinki, opcjonalnie 1 burak,
- pęczek rzodkiewki,
- pęczek szczypiorku,
- pęczek koperku,
- sok z cytryny,
- ząbek czosnku,
- pół litra maślanki (lub więcej jeśli ktoś lubi),
- jajka ugotowane na twardo (ilość w zależności od tego dla ilu osób gotujemy),
- sól, pieprz,
- wywar warzywny, dla leniwych kostka warzywna.
Przygotowanie:
Gotujemy wywar warzywny. W wersji szybkiej trzeba zagotować litr wody, wrzucić kilka ziaren ziela angielskiego i pierzu, trochę suszonej pietruszki, lubczyk, płaską łyżeczkę soli, suszony por. Można też przygotować wywar ze świeżych warzyw. Botwinkę siekamy na kawałki, buraczki kroimy w kostkę. Gotujemy do miękkości. Po zagotowaniu dodajemy sok z ok. połowy cytryny (im więcej soku tym zupa będzie kwaśniejsza). Odstawiamy do wystygnięcia. Wtedy kroimy koperek, szczypiorek i rzodkiewki w paseczki, czosnek wyciskamy lub trzemy na tarce. Do chłodnej zupy dodajemy maślankę i resztę składników. Próbujemy i ewentualnie doprawiamy jeszcze solą i pieprzem. Zupę odstawiamy do lodówki na godzinę lub dwie. Wlewamy do misek lub talerzy i dodajemy po połówce jajka.
Alicja Jurasz
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz