Wieś jak to wieś. Niby nic szczególnego, dwa zabytki i to wcale nie stary dwór czy piękny kościół, ale dom i karczma, które trudno odnaleźć wśród reszty zabudowy. I nic nie wskazuje na to, że tutaj była kolebka górnośląskiego przemysłu metalurgicznego. Miejscowość ma historię o półtora wieku dłuższą niż Tarnowskich Gór. Postanowił jej się przyjrzeć Piotr Kalinowski i tak powstała książka \"Dzieje wioski Kuczów\".
W wydanej w 1842 r. gazecie "Prag" w Pradze czytamy "Najstarsza kuźnica na Górnym Śląsku, w Kuczowie koło Tarnowskich Gór, została wybudowana w 1365 roku przez czeskiego hutnika Hniza Savaeriogeza i działała jeszcze w roku 1721". Czy nazwisko kuźnika zapisano poprawnie? Co do tego trwają spory. Niepodważalnym faktem jest, że lokacja kuźnicy kuczowskiej odbyła się już w XIV wieku, kiedy to Hyncza Pavaviogocz otrzymał od księcia strzeleckiego Alberta przywilej lokacyjny. Dokument nie zachował się, znamy go jedynie z wzmianki w artykule prasowym z 1787 roku. W czasopiśmie "Slesische Provinzalblätterz" jako ciekawostkę podano omówienie przywileju lokacyjnego kuczowskiej kuźnicy. "W należącej do Grafa Pücklera hucie w Kuczowie znajduje się odręczny odpis dokumentu lokacyjnego, którego oryginał przechowywany jest w archiwum majątku lubszeckiego, który dla tego zakładu wystawiono w 1365 roku. Budowniczy tutejszy Hyncza Pavaviogocz został zwolniony na cztery lata z danin, a po tym czasie miał opłacać roczny czynsz w wysokości 9 marek. Od tamtego czasu zaszły już jednak ogromne zmiany. Dziś dzierżawca tutejszych hut płaci Grafowi Pücklerowi rocznie tysiąc dukatów oraz sześćdziesiąt cetnarów żelaza, które w zależności od jakości warte jest dalsze pięć do sześć setek dukatów" — czytamy tłumaczenie artykułu w publikacji Piotra Kalinowskiego zatytułowanej "Zaginiony dokument lokacyjny Kuczowa".
Kuźnica, szlifiernia, karczma?
Gdzie dokładnie mogła znajdować się kuźnica, nie wiadomo. W "Dziejach wioski Kuczów" autor podaje, że na terenie miejscowości nie były prowadzone żadne badania archeologiczne, nie zarejestrowano również żadnych przypadkowych znalezisk w przeciągu ostatnich 200 lat, co wydaje się dziwne, biorąc pod uwagę współczesne możliwości detekcyjne oraz fakty historyczne, które powinny zainteresować badaczy.
Piotr Kalinowski sięgnął do dokumentu lokacyjnego kuźnicy w Lubniowie, która obok kuczowskiej i Kuźnicy Małego Janisza koło Woźnik działała w XIV wieku i wysnuł hipotezę, że kuźnica nad Małą Panwią mogła zajmować teren około 3 km kw. i obejmować Kuczów, Zarach, Mokrus i późniejsze Kalety. "Prawdopodobnie prócz kuźnicy założono również folwark, młyn zbożowy, szlifiernię, karczmę oraz wioskę na prawie niemieckim. Do tego kuźnik oraz jego pracownicy mieli prawo do pobierania w lasach książęcych drewna budulcowego, drewna opałowego, rudy żelaza. Uprawnienia kuźnika sięgały również gospodarki wodnej i rybno?hodowlanej, jak również książę przekazywał mu władzę sądowniczą i podatkową nad podległą sobie ludnością" - czytamy w książce.
Wioska miała znajdować się tam, gdzie centrum dzisiejszego Kuczowa, kuźnica i młyn nad Małą Panwią, szlifiernia na terenie obecnego Mokrusa, karczma przy obecnym moście nad rzeką w Miotku, a folwark przed dzisiejszymi Kaletami, patrząc od strony Kuczowa. Tak wynika z mapki zamieszczone w książce.
Kuczów od Mattiego?
Po Hynczy dzierżawcą kuźnicy został mistrz Nico, potem mistrz Kwik, następnie najprawdopodobniej Mattieg Kuczi. Ten ożenił się z wdową po Macieju Krótkim z Cynkowa, którego bracia "wkrótce po ślubie Kucza z wdową wymusili na Macieju spłatę 8 złotych z majątku zmarłego brata (bijąc go łańcuchem). A że było im jeszcze tego mało zażądali od wdowy po bracie dodatkowo 2 złote spłaty. Gdy Maciej Kucz upomniał się o zwrot nieprawnie zabranych żonie pieniędzy bracia zmarłego Macieja Krótkiego siłą usunęli go z gospodarstwa i domu. Sprawę tę z jednej strony poświadczyli pod przysięgą zarówno ławnicy z Cynkowa: Stassek Stary i Gessik z Gniazdowa, jak również burmistrz, rada i cała społeczność Woźnik. Na chwilę obecną nie mamy żadnych danych, czy Maciejowi Kuczowi udało się od szwagrów swej żony odzyskać zagrabione mienie, ale wydaje się to mało prawdopodobne" - napisał Piotr Kalinowski.
Od Mattiega Kuczi może pochodzić nazwa Kuczów. Tak uważał pochodzący z Kalet profesor polonistyki Henryk Borek. Inne wyjaśnienie to nawiązanie do polskiego słowa kuć. Jeszcze inne to pochodzenie od kuczy, którą w "Słowniku języka polskiego" Samuela Lindego wyjaśniono jako szałas, chata, buda z chrustu, a w tłumaczeniu na język niemiecki jako Hütte, które można rozumieć jako chata, ale także huta.
Pieniądze i spory sądowe
Kuźnica kuczowska po raz kolejny pojawia się w dokumentach sądowych za sprawą Doroty Rogojskiej. Jako młoda kobieta została wydana za mąż za Jarosza Kamieńca z Kamienia, dziedzica z Lubszy. Ten jednak po pięciu latach małżeństwa zmarł, nie pozostawiwszy potomstwa. Dorota chciała zachować cały majątek po mężu, wysłała więc do cesarza Maksymiliana II Habsburga sfałszowane pełnomocnictwa Jarosza Kamieńca. Na ich podstawie 18 lutego 1584 roku uzyskała "mocny list", który pozwalał wdowie przejąć lubszeckie dobra po mężu. Rodzeństwo Jarosza zaczęło zbierać dowody przeciwko bratowej, sprawa była rozpatrywana przez sąd ziemski księstwa opolskiego i raciborskiego. W 1589 roku sędziowie stwierdzili, że Dorota użyła bezprawnie pieczęci zmarłego męża, świadkowie podpisali pełnomocnictwa już po śmierci Jarosza i dlatego były nieważne. Jednak ich wyrok nie odniósł skutków prawnych z względu na moc cesarskiego "mocnego listu". Pierwszą decyzją dziedziczki było odebranie siostrze zmarłego męża, Jadwidze Hernikowej najbardziej dochodowego zakładu w majątku lubszeckim, czyli kuczowskiej kuźnicy. W protokołach sądowych znajdujemy też historię rzekomego najazdu szwagra Jana Kamieńca na jej dobra w Kuczowie. Miał on zrabować mielerze do wypalania węgla drzewnego, kosze wialne i wyłowić ryby ze stawu kuźniczego.
Stal damasceńska z Mokrusa
W 1721 roku za sprawą Pücklerów gruntownie przebudowano dotychczasową kuźnicę w Kuczowie, wznosząc wielki piec, drugi na Górnym Śląsku po wybudowanym w 1718 roku w Halembie. Przy wielkim piecu wybudowano świeżarkę oraz drugą w Mokrusie. W skład kombinatu hutniczego wchodziła również cajniarnia w Figlarni.
Wydzierżawił je w 1777 r. Jan Ferdynand Koulhass. W 1781 r. powiodły mu się próby z produkcją stali cementowej, czym zainteresował wrocławskich kupców i wraz z nimi uzyskał królewską koncesję na prowadzenie fabryki wyrobów stalowych. Koulhass, oprócz gruntownej przebudowy wielkiego pieca dobudowuje niezbędny w procesie produkcji stali cementowej wapiennik oraz fabrykę wyrobów stalowych w Kaletach, a także szlifiernie. "W 1784 koncesja na produkcję stali cementowej zostaje sprzedana konsorcjum kupców wrocławskich, przy zachowaniu odpowiednich udziałów w jej przyszłych zyskach, a Koulhass próbuje w swoich fabrykach uzyskać stal damasceńską lub porównywalnej jakości. Udaje mu się to w końcu po wielu próbach dokonywanych w Mokrusie w 1789 roku. W celu demonstracji jakości produkowanej przez siebie stali Koulhass nakazuje wykonanie z niej stempla menniczego i wybicie w żelazie medali na 64 urodziny Fryderyka Antoniego von Heinitz, premiera Królestwa Prus." - napisał Piotr Kalinowski. Wynalazek dzierżawcy Kuczowa paradoksalnie przyczynia się do upadku przemysłu w tej miejscowości. "Dokonany przez Koulhassa przełom w wytapianiu dobrej jakościowo stali oraz zastosowanie w coraz większym stopniu w przemyśle maszyn parowych pozwoliły obniżyć koszty produkcji oraz znacznie zwiększyły konkurencję dla kuczowskich zakładów. Małe zakłady, zatrudniające tak jak w Kuczowie 15 ? 22 osoby, dające rocznie 5 ? 9 tysięcy cetnarów sztab żelaznych powoli, acz nieubłaganie przegrywały z nowo wybudowanymi hutami w Gliwicach, Ozimku czy Królewskiej Hucie" - czytamy w "Dziejach wioski Kuczów".
Pod koniec XIX wieku wydawało się, że Kuczów ma jeszcze szanse na wielki przemysł. W trakcie poszukiwań w latach 1889 ? 1892 znaleziono na tych terenach złoża węgla kamiennego, siarki, ołowiu i cynku, przy czym już w samym Kuczowie Donnersmarckowie otrzymali dwie koncesje górnicze na wydobycie siarki (Malapane I) oraz rudy ołowiu (Nord Scharley I). Nie rozpoczęto jednak wydobycia. Kolejne poszukiwania geologiczne przeprowadzono w latach sześćdziesiątych XX wieku. Wprawdzie znaleziono śladowe ilości rud cynku i ołowiu, ale... dane uzyskanie w trakcie prowadzonych badań utajniono.
Ciekawostka z cesarzem
W księdze handlowej kuczowskiej karczmy znajduje się zapis o pobycie w niej cesarza Wilhelma II. Mówi o polowaniu na bażanty w świerklanieckich lasach, a poniżej jest adnotacja o długu z tej okazji na kwotę 11 marek 97 fenigów. "Długu tego nie zrobił na pewno sam cesarz (autograf nie jest oryginalny), ale nie jest wykluczonym, że ktoś z urzędników księcia Donnersmarcka zamówił w karczmie kuczowskiej obiad i trunki dla uczestników cesarskiego polowania. Sam cesarz stołował się w świerklanieckim pałacu (nawet pałacyk w Zielonej, zdaniem księcia Donnersmarcka, nie był godnym goszczenia głowy państwa), a polowanie odbywało się na terenach leśnych. Nie można również w żaden sposób potwierdzić opowieści mieszkańców o przejeżdżaniu orszaku cesarskiego przez Kuczów. Zresztą na terenach leśnictwa Żyglin ani Zielona bażantów nie hodowano" - uważa Piotr Kalinowski.
Jarosław Myśliwski
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu gwarek.com.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz