Zamknij

Ewa z Tarnowskich Gór: stawiany mi zarzut przemytu ludzi jest śmieszny

17:23, 03.10.2023 . Aktualizacja: 13:12, 05.10.2023
Fot. Pixabay Fot. Pixabay

Tarnogórzance, o której głośno w całej Polsce, zarzucono kierowanie międzynarodową grupą przestępczą zajmującą się przemytem cudzoziemców przez wschodnią granicę. – Stawiany mi zarzut przemytu ludzi jest śmieszny – mówi Ewa z Tarnowskich Gór.

Kilka dni temu informowaliśmy o tym, że Sąd Okręgowy w Siedlcach zwolnił z aresztu Ewę z Tarnowskich Gór. Tarnogórzanka przebywała w areszcie przez dwa tygodnie. Prokuratura Rejonowa w Garwolinie zarzuciła jej kierowanie grupą przestępczą, która przemycała migrantów pochodzących z krajów azjatyckich i afrykańskich, a szlak przemytniczy miał prowadzić z Białorusi przez Litwę do Polski, która była krajem docelowym lub tranzytowym do innych krajów europejskich.

– Kiedy przedstawiono mi zarzuty, wybuchnęłam śmiechem, bo uważam, że są z kosmosu. Przestraszyłam się, gdy zobaczyłam minę reprezentującego mnie prawnika – mówi Ewa.

Zarzucono jej przestępstwo określone w art. 258 par. 3 Kodeksu karnego. Jest w nim mowa o zorganizowanej grupie przestępczej. Zgodnie z paragrafem 3: "Kto grupę albo związek określone w § 1 w tym mające charakter zbrojny zakłada lub taką grupą albo związkiem kieruje, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10".

 O samej sprawie Ewa nie chce rozmawiać. – Żeby mi nie zarzucono, że mataczyłam – mówi.

Natomiast wiadomo, że angażowała się w pomoc humanitarną dla migrantów. Organizowała ją zdalnie. Ostatni raz była przy polsko-białoruskiej granicy w sierpniu 2021 r.

– Przez zrzutkę zbierałam pieniądze na wyżywienie, leki i pomoc prawną dla zatrzymanych w obozach uchodźców – opowiada.

Została zatrzymana przez służby w domu w Tarnowskich Górach, który wtedy przeszukano. 

– Wszystko było w porządku. Z domu nie wyprowadzono mnie w kajdankach. Zabrałam kilka rzeczy, bo myślałam, że najpóźniej za 72 godziny wrócę – opowiada. 

Zarzuty przedstawiono jej w Prokuraturze Rejonowej w Garwolinie. Stamtąd trafiła do aresztu na Grochowie w Warszawie. Czuła się tam, jakby już została skazana i odbywała karę.

– Zero kontaktu z rodziną. Okropne jedzenie. Dieta cud, bo w ciągu dwóch tygodni schudłam 6 kg. Wieloosobowa cela, z której nawet na spacerniak jesteś wyprowadzany w kajdankach. Prysznic dwa razy w tygodniu po 10 minut. To są warunki, w których łamie się ludzi – opowiada Ewa.

Pozytywnie zaskoczyła ją lista osób, które za nią poręczyły.

– Ks. Lemański, Adam Bodnar, Agnieszka Holland, posłowie Głogowski i Olichwer, wielu profesorów, naukowców. Chcę każdemu z nich wysłać przynajmniej kilka słów podziękowania – mówi Ewa.

Podczas aresztowania wsparły ją także organizacje, m.in.: Kolektyw Szpila, Helsińska Fundacja Praw Człowieka, Podlaskie Ochotnicze Pogotowie Humanitarne, Fundacja Wolno Nam.

Śledztwo trwa. Ewa uważa, że prowadzona przeciwko niej sprawa ma kontekst polityczny. To próba odwrócenia uwagi od afery wizowej, która stawia w niekorzystnym świetle polski rząd. Jej zdaniem nieprzypadkowo wszczęcie postępowania zbiegło się z wejściem na ekrany filmu "Zielona granica".

Czytaj też:

Aktywistka Ewa z Tarnowskich Gór zwolniona z aresztu. Sąd podjął decyzję

Cztery osoby ranne w wypadku na DW 908, w tym 19-latka [FOTO]

[ZT]43770[/ZT]

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
0%