Tarnowskie Góry, Osada Jana. Burmistrz: prokurator, ul. Opolska, można sprawdzić, czy to faktycznie było niezgodne z prawem

Osada Jana była pierwszą dzielnicą w której odbyło się spotkanie burmistrza Tarnowskich Gór z mieszkańcami. Momentami było gorąco. – Prokurator, ul. Opolska, polecam sprawdzić, czy to faktycznie było niezgodne z prawem zamówień publicznych  – skomentował uwagi jednej z mieszkanek burmistrz Arkadiusz Czech. 

Spotkanie odbyło się 17 października w szkole podstawowej. Cieszyło się niezłą frekwencją, ale też warto odnotować, że aż trzy rzędy zajęli przedstawiciele urzędu miejskiego, radni, byli też funkcjonariusze policji i straży miejskiej. Scenariusz spotkania ma być podobny we wszystkich dzielnicach: najpierw prezentacja tego, co zostało zrobione w mieście przez ostatnie lata, plany na kolejne lata (chodzi o strategię rozwoju miasta) i część przeznaczona na pytania mieszkańców.

W przypadku Osady Jana, jak można było się tego spodziewać, mieszkańców interesowała sprawa powstania przystanku kolejowego, budowa ścieżek rowerowych i ich wpływ na wyjazdy z osiedla. Jeden z obecnych zwracał uwagę, że tego samego dnia organizowane są konsultacje z tarnogórzanami dotyczące przebudowy innych układów dróg w mieście. Tymczasem na Osadzie Jana przebudowano wyjazdy z osiedla bez pytania o to mieszkańców, mimo że zmiany okazały się dla nich bardzo problematyczne.

– Jest ciasno, mieszka tu prawie 5000 ludzi na małej powierzchni. Jeśli chodzi o komunikację to mam wrażenie, że się cofamy, a nie rozwijamy. Co się stanie, jeśli będzie konieczna ewakuacja osiedla? – komentował.

Jedna z mieszkanek, przedstawiająca się jako inżynier budownictwa i rzeczoznawca budowlany, zarzuciła władzom, że ścieżki rowerowe są wykonane niezgodnie z projektami oraz wytycznymi Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii, a przebudowane wyjazdy z osiedla na ul. Bytomską są niezgodne z ustawą o zamówieniach publicznych i prawem budowlanym. 

– Na temat niezgodności z prawem zamówień publicznym i prawem budowlanym pozwoli pani, że pominę to milczeniem. Prokurator, ul. Opolska, można sprawdzić – skomentował to burmistrz Czech.

Mimo, że na sali nie brakowało naczelników wydziałów i urzędników, byli też przedstawiciele powiatu i policji, mieszkańcy nie dowiedzieli się więcej na temat kontrowersyjnych wyjazdów na ul. Bytomską, które zmieniono przy okazji budowy sieci ścieżek rowerowych. 

Co z przystankiem kolejowym?

Poruszono też temat planowanej budowy przystanku kolejowego. Głos zabrała mieszkanka ul. Chopina, w sąsiedztwie której peron ma powstać. To właśnie ta część dzielnicy najbardziej protestuje przeciwko tym planom. 

– Nasza grupa liczy ok. 10 proc. mieszkańców Osady Jana. Nie jesteśmy przeciwko budowie peronu, ale nie chcemy go w tej lokalizacji. Domagamy się, żeby został przesunięty bardziej w stronę wiaduktu – zwracała uwagę.

Wcześniej burmistrz Czech tłumaczył, że miasto nie ma wpływu na to, gdzie dokładnie przystanek powstanie.

– To inwestycja kolejowa i to czy burmistrz na coś się zgodzi, czy nie, nie ma znaczenia. Jestem absolutnie przekonany, że kolej i przystanek są w tym miejscu potrzebne. Lokalizacja to decyzja inwestora, a nie moja - przekonywał.

Mieszkanka ul. Chopina ripostowała potem, że z informacji PKP wynika, że lokalizacja przy jej ulicy była jednak uzgadniana z urzędem miejskim.

Mieszkańcy poruszyli też temat trudności w poruszaniu się po osiedlu dla osób na wózkach inwalidzkich czy chodzikach. Ostatni przykład to przebudowa pawilonu handlowego. – Moja mama nie może odebrać poczty. Projekt w ogóle nie przewiduje udogodnień dla osób z wózkami czy niepełnosprawnych – komentowała jedna z obecnych. 

Głos zabrał też członek rady dzielnicy Krzysztof Bergier. Zwracał uwagę, że rada dzielnicy jest zostawiona sama sobie i w jej zebraniach nie biorą udziału przedstawiciele miasta. 

Wytknął też burmistrzowi, że unika odpowiedzi na konkretne pytania mieszkańców. Tymczasem zgromadzeni podczas spotkania musieli obejrzeć prezentację, mimo że znalazły się w niej identyczne treści, jak w gazetce, która jeszcze przed rozpoczęciem trafiła do ich rąk. 

Czytaj także:

Czy lisa uda się uratować? Jego losem zainteresowali się mieszkańcy

Pożegnanie Barbary Dziuk pod biurem poselskim

[ZT]44311[/ZT]