– Nadleśniczy Kazimierz Walisko, syn Ernesta opowiadał mi, że z leśniczym z Bruśka odnalazł ujęcie i udrożnił. Tak po 2000 r. powstało coś, co działa na zasadzie studni artezyjskiej – mówi Jarosław Mielczarek, sekretarz Nadleśnictwa Koszęcin.
Z odwiertu wypływa krystalicznie czysta woda.