Zamknij

Zabytkowa paranoja przy Górniczej

16:07, 29.09.2016
Skomentuj

Słysząc słowo \"zabytek\", mamy na myśli czy to piękny pałac z wyposażeniem, kamienicę (przynajmniej secesyjną), ewentualnie zachowane ruiny, jak np. te w Ogrodzieńcu.

Na pewno z zabytkiem nie kojarzą się nam trzy rozwalające się ściany i kupa gruzu, spośród której wyrasta jakieś drzewo-samosiejka. Okazuje się jednak, że najwyższe, ministerialne, władze uznały, że to jednak narodowe dobro, które trzeba chronić.

Nieszczęście pana Adama Okraski polega na tym, że na jego posesji stoi obiekt zabytkowy. Stop! Błąd, bo czy obiektem zabytkowym można nazwać kupę gruzu, wszystkiego trzy ściany starej chałupy gwarkowskiej? Rozsądek każe powiedzieć, że nie. Ale...

Tarnowskie Góry, ulica Górnicza. Naprzeciwko remizy straży pożarnej stoi ruina, resztki (dosłownie) niewielkiej, starej chatki wybudowanej pewnie w XIX wieku z polnego kamienia, łączonego zaprawą z gliny. Chatka rozpada się w pył. Już dawno zapadł się dach, zwaliła się jedna z czterech zewnętrznych ścian. Zostało więc niewiele. Od frontu parter, z lewej strony fragment ściany szczytowej, resztki jeszcze jednej ściany zewnętrznej. To wszystko. Jednak okazuje się, że kupa gruzu ma niezrozumiałe dla przeciętnego zjadacza chleba znaczenie i została uznana za obiekt zabytkowy. ? I na tym polega problem, bo nie mogę nic z tym zrobić ? mówi pan Adam.

Sam fakt uznania ruiny za zabytek nie byłby może aż tak dokuczliwy, gdyby nie to, że decyzje o losach chałupy nie zapadają teraz w Tarnowskich Górach, a w dalekiej Warszawie. Mało tego, zgodę na ewentualne wyburzenie pozostałości budynku może podjąć wyłącznie minister kultury i dziedzictwa narodowego.

Możliwości są więc dwie. Pierwsza ? remont i doprowadzenie chałupy do stanu używalności. Oczywiście pod konserwatorskim nadzorem. Tyle, że to nierealne. ? Jeszcze w dziewięćdziesiątych latach orientowałem się, ile pieniędzy potrzeba by na remont. Według fachowców branży budowlanej było to wówczas około 1,2 miliona złotych. Od tego czasu jednak ceny i koszty poszły w górę ? relacjonuje dalej Adam Okraska. Mówi, że próbował zdobyć pieniądze na remont z funduszy ministerialnych. Na nic, Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego odmówiło.

Drugi sposób rozwiązania sprawy, skoro remont nie wchodzi w grę, to rozebranie ruiny. Biorąc to na zdrowy rozum, żaden problem. Dachu nie ma dawno, ściany ledwo się trzymają. Nawet przepisy przemawiają za tym, bo wszystko ledwo trzyma się kupy. Pan Adam mówi, że prawo przewiduje, iż obiekt, który jest zniszczony w więcej niż 75 procentach, może być rozebrany nawet wtedy, gdy jest na liście zabytków. Ale i na to potrzeba decyzji ministra. I kółko się zamyka. Tak czy inaczej z ruderą nic bez zgody ministra zrobić się nie da. No, może nie całkiem nic, bo gdyby tak któregoś dnia ktoś wjechał w ruinę samochodem, ta na pewno rozpadłaby się w drobny mak i problem z głowy. ? Zacząłem sprawę załatwiać zgodnie z prawem i chcę ja doprowadzić do końca tylko w taki sposób ? ucina dywagacje pan Adam.

O sprawę gwarkowskiej chaty w Tarnowskich Górach spytaliśmy w biurze prasowym Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Wysłaliśmy e-mail, który miał zostać przekazany do, jak nam powiedziano, "odpowiedniego departamentu". Odpowiedzi na razie nie otrzymaliśmy.

Jacek Tarski

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%