? 74 lata temu ks. Paweł Drozdek został siłą usunięty z tego kościoła i trafił do więzienia - powiedział ks. Wojciech Ciosmak, proboszcz parafii pw. św. Józefa w Kaletach-Jędrysku. Hitlerowcy więzili go w Budziszynie, potem w Magdeburgu, gdzie w styczniu 1945 r. zmarł i został pochowany. ? Ale jego wolą było spocząć wśród swoich parafian ? dodał ks. Ciosmak. Wolę zmarłego wypełniono w sobotę, 8 października, po 71 latach od śmierci.

Mszy św. pogrzebowej przewodniczył abp Damian Zimoń. Uczestniczyli w niej m.in najstarsi parafianie, których ochrzcił ks. Drozdek. To postać znana w Kaletach, jego imieniem nazwano jedną z głównych ulic miasta. Proboszczem w Jędrysku był w latach 1919?1945. Jak podkreślał abp Zimoń ks. Drozdek był człowiekiem odważnie głoszącym to, w co wierzył, nigdy nie zaparł się swoich przekonań. Za to, gdy tylko został proboszczem, był szykanowany przez władze niemieckie, został pobity przez bojówkarzy, uwięziony. Ale po podziale Górnego Śląska, gdy Kalety znalazły się po polskiej stronie, naraził się też fanatykom polskości, bo wbrew zakazowi biskupa katowickiego, nie zaprzestał odprawiać nabożeństw w języku niemieckim dla garstki niemieckojęzycznych parafian.

W czasie II wojny światowej za kazanie, w którym powiedział, że Adolf Hitler nie jest wodzem, lecz zwodzicielem, ale też za słuchanie alianckich rozgłośni radiowych, został skazany na więzienie i trafił do Budziszyna. Drugi wyrok zasadzono za podburzanie więźniów. Zmarł tuż przed końcem wojny, 5 stycznia 1945 r w więzieniu w Magdeburgu. Został tam pochowany na cmentarzu ewangelickim.

Do sprowadzenia zwłok ks. Drozdka do Kalet nie doszłoby, gdyby nie zaangażowanie ks. infułata Pawła Pyrchały z Zabrza, który pisze o nim książkę, oraz ks. Ciosmaka. (mir)