Klaudiusz Jania jest doskonale znany mieszkańcom Radzionkowa. Absolwent Akademii Muzycznej w Katowicach, organista piekarskiej bazyliki, a w końcu radzionkowski radny przyznaje, że wszyscy go w jego okręgu znają.
Kiedy zapraszam go, by wziął udział w naszej wakacyjnym cyklu i opowiedział o ważnych dla siebie miejscach w rodzinnym mieście, nie przypuszczam, że należy rozważyć założenie bardziej praktycznych butów. Trwające od kilku dni deszcze sprawiły, że spacer po zdziczałym parku na Danielcu wymagał lepszego przygotowania. Trafiliśmy do niego, bo to miejsce, które kojarzy się mojemu rozmówcy z dzieciństwem, a o tych czasach właśnie rozmawialiśmy. Jednak zanim dojechaliśmy do parku pokręciliśmy się po okolicy.
Jak mówi Klaudiusz Jania od razu od podstawówki chodził do szkoły muzycznej w Bytomiu. Szybko więc swój czas zaczął dzielić między Radzionkowem a Bytomiem. ? Dlatego też dobrze znam Bytom, miejsca, skróty między kamienicami. Z powodu nauki w szkole muzycznej nie mam w Radzionkowie kolegów z klasy, mam kolegów z podwórka ? opowiada muzyk, gdy spod centrum kultury jedziemy w okolice ul. Powstania i Broncla. ? To jest dzielnica, w której się wychowałem, a teraz mój okręg wyborczy. Przez te lata zmieniła się, przybyło budynków. Przy ul. Powstania był kawał pola, który służył nam za boisko. Dzisiaj są nowe domy. Jakby popatrzeć na tę moją dzielnicę na starych zdjęciach, to widać, gdzie stały ciągi baraków. Znacznie później, gdzieś w latach 70., kiedy zaczęto budować osiedle, baraki wyburzano ale kilka z nich zostało. Przejął je Cefarm i stworzył w nich magazyn leków. Dziadek mojego sąsiada był w Cefarmie stróżem, dlatego przy tych barakach spędziliśmy dużo czasu. Teraz to prywatny teren porośnięty krzakami.
Tuż obok, w sąsiedztwie siedziby straży pożarnej, znajduje się wspomniany park danielecki. Miejsce, które muzyk do teraz darzy sentymentem. Jest zaniedbane i zarośnięte, ale to właśnie tam chłopcy z dzielnicy spędzali sporo wolnego czasu. Miejsce było świetne: zimą można było zjeżdżać na sankach, latem ukrywać się w lesie. ? W parku widać ślady działalności człowieka: wgłębienia po wydobytym galmanie, dzięki czemu teren jest nierówny. W środku parku znajdował się niewielki staw. Dzisiaj go już nie ma. Ludzie pozbywali się śmieci, podrzucając je do parku. Pamiętam, jak kiedyś znaleźliśmy starą lodówkę. Uznaliśmy, że można do niej wejść i popływać po stawie. Gdyby wtedy wiedzieli o tym rodzice... ? opowiada.
Teraz, po wielu latach park ma szanse na swoje drugie życie. Ponieważ w pobliżu ma biec obwodnica miasta, trwa jego porządkowanie. ? W tej chwili trwa wycinka samosiejek. Kiedy skończą się prace i miasto zrewitalizuje park, wybrukuje ścieżki, powstanie piękny teren rekreacyjny. Docelowo ma być podobnie jak w parku na Księżej Górze. Z punktu widzenia samorządowca, historia zatoczyła koło. Miejsce, w którym kiedyś spędzałem tyle czasu, jest - z racji pełnienia przez mnie funkcji radnego - w jakimś sensie pod moją opieką ? kończy Jania.
Elżbieta Kulińska
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz