Zostało mało czasu!
0
0
dni
0
0
godzin
0
0
minut
0
0
sekund
Daj bliskim chwilę,
którą zapamiętają
Kup prezent
Zamknij

Zbierajcie rodzinne opowieści! Niedziela w pałacu z Renatą Głuszek

Katarzyna Majsterek Katarzyna Majsterek 19:52, 14.07.2025 Aktualizacja: 11:02, 26.10.2025

„Na ulicach rzadko rozbrzmiewa głos pozdrawiających się ludzi, którzy nawet do sklepu i kościoła jeżdżą samochodami. Od lat nie słychać ryku krów wracających z pola (i ozdabiających ulice krowimi plackami), nie ma wałęsających się gęsi. I nie pieją koguty. Podwórka nie są już upstrzone odchodami drobiu. Na rynek nie zajeżdża pękaty niebieski pekaes”. Ten poetycki opis to fragment książki „My z Chechła” Renaty Głuszek. Autorka podczas niedzielnego spotkania w Centrum Kultury Śląskiej w Nakle Śląskim zachęcała gości do spisywania rodzinnych historii.

[FOTORELACJA]30787[/FOTORELACJA]

- Gorąco namawiam przedstawicieli starszych generacji, do których zaliczam już i siebie, bo jestem z pokolenia Gomułki, aby wzięli smartfona i nagrali własne opowieści. Najlepiej skopiować je na jakimś nośniku, aby poczekały na swój czas - przekonuje Renata Głuszek. - Zachęcam też - siądźcie z rodziną i powspominacie rodzinne historie. Koniecznie je nagrywajcie. Opisujcie zdjęcia dla kolejnych pokoleń!

Właśnie od przeglądu starych fotografii zaczęła zbieranie materiałów do książki. Później było nagrywanie wspomnień mamy i 95-letniej cioci, wiele rozmów telefonicznych z krewnymi, spisywanie, konsultowanie. 

- Zgłębianie historii rodziny może dostarczyć wielu ciekawych i cennych informacji, o których się do tej pory nie wiedziało, a także powodów do dumy - podkreśla autorka. Sama badając rodzinne dzieje, odkryła wielopokoleniową tradycję muzykowania (między innymi dziadka, który 72 lata grał na bębnie i krewnego grającego w Filharmonii Nowojorskiej), a także rodzinne powiązania ze znakomitym plastykiem Romanem Kalarusem.

Jej książkowe Chechło to wieś leżąca na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej, koło Olkusza.

- Ktoś mógłby powiedzieć, co ciekawego można odkryć i napisać, gdy rodzina od wieków albo lat mieszka w tym samym, średnio ciekawym domu, np. na zabudowanej ulicy. Ale nawet najbrzydsze podwórko może stać się miejscem fascynujących wydarzeń – zabaw na trzepaku czy kopania piłki na podwórku, zawiązywania przyjaźni - mówi Renata Głuszek, która z ogromnym sentymentem ogląda dziś robione w latach 70. aparatem Czajka zdjęcia z wakacji na wsi. 

Pisanie rodzinnych historii to zdaniem autorki emocjonująca podróż w przeszłość i wiele pytań, które często pozostaną bez odpowiedzi.

- O to właśnie chodzi w tej mojej pisaninie – aby ludzie, których czarno-białe fotografie bardzo często przechowywane są w pudełkach po butach, stali się postaciami żywymi, posiadającymi jakieś biografie, albo przynajmniej otrzymali imiona i nazwiska oraz stopień pokrewieństwa - mówi.

[ZT]62374[/ZT]

 

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
0%