„Na ulicach rzadko rozbrzmiewa głos pozdrawiających się ludzi, którzy nawet do sklepu i kościoła jeżdżą samochodami. Od lat nie słychać ryku krów wracających z pola (i ozdabiających ulice krowimi plackami), nie ma wałęsających się gęsi. I nie pieją koguty. Podwórka nie są już upstrzone odchodami drobiu. Na rynek nie zajeżdża pękaty niebieski pekaes”. Ten poetycki opis to fragment książki „My z Nakła” Renaty Głuszek. Autorka podczas niedzielnego spotkania w Centrum Kultury Śląskiej zachęcała gości do spisywania rodzinnych historii.