Grzegorz Uchański z Krupskiego Młyna dotarł już prawie do celu, Bałtyk był na wyciągnięcie wiosła. Musiał jednak zrezygnować z kontynuowania wyprawy z powodu poważnej kontuzji barku.
Wyprawę kajakiem nad Bałtyk Grzegorz Uchański rozpoczął 23 kwietnia. Najpierw płynął Małą Panwią, potem Odrą. Nie brakowało trudnych momentów – burze, namiot do wymiany, wiatr wiejący w twarz. Tak kajakarz opisuje jeden z noclegów: – Nieustający wiatr szarpał namiotem jak żaglem, temperatura spadła poniżej zera, a sen – cóż... był luksusem, na który dziś Odra nie pozwoliła.
Do tego okazało się, że cofnięto mu zgodę na przepłynięcie Zalewu Szczecińskiego i wypłynięcie na Bałtyk. Jednak mieszkaniec Krupskiego Młyna nie poddawał się i razem z kolegą płynęli dalej, z każdym dniem zbliżając się do celu.
Finał wyprawy przyszedł niespodziewanie. Niewiele zostało do przepłynięcia, kiedy okazało się, że Grzegorz Uchański doznał kontuzji – lekarze zdiagnozowali u niego zapalenie ścięgna w barku.
– Muszę zrezygnować po dwóch latach przygotowań, setkach godzin na wodzie i pokonaniu niemal całej trasy – zostało mi zaledwie 1,5 dnia drogi do celu. Ale zdrowie jest najważniejsze i choć decyzja boli, wiem, że jest słuszna, trzeba wiedzieć, kiedy zejść z wody. To były prawie dwa tygodnie walki – z wiatrem, z deszczem, z bólem, z własnymi słabościami i własną głową. Ale też czas wzruszeń, pięknych widoków, spotkań, gościnności. Nie dopłynąłem do końca, ale pokonałem prawie całą trasę. I to już jest dla mnie ogromnym zwycięstwem – podkreśla mieszkaniec Krupskiego Młyna.
Dziękuje wszystkim, którzy mu kibicowali i pomagali. – Wasze wsparcie niosło mnie dalej niż nurt – bez was to by się nie udało. Dziękuję każdemu, kto płynął ze mną. Choć nie ma happy endu w klasycznym sensie – jest coś więcej: prawda, przygoda i nadzieja na kolejne wyprawy - zaznacza mieszkaniec Krupskiego Młyna.
Dodaje, że to nie koniec historii, tylko inny finał niż planował. – Ale z pewnością nie ostatnia przygoda z kajakiem – zapowiada.
Czytaj też: 61 km wiosłowania jednego dnia, Bałtyk coraz bliżej