- To była szkoła życia, zmieniliście się nie do poznania. Wróciliście z nowym podejściem do życia, z poczuciem, że wszystko jest możliwe – mówią nauczyciele Zespołu Szkół Technicznych i Ogólnokształcących w Tarnowskich Górach.
30 września, uroczyście podsumowano praktyki zawodowe w Hiszpanii w ramach projektu „Europejskie kompetencje uczniów tarnogórskiego Mechanika drogą do sukcesu”.
Na przełomie maja i czerwca 19 uczniów kształcących się w zawodach technik informatyk, technik programista i technik mechatronik odbyło miesięczne praktyki zawodowe w Granadzie w Hiszpanii. Wszystko było dla nich bezpłatne, dofinansowane głównie z pieniędzy unijnych. Dostawali też kieszonkowe, choć jak śmiali się uczniowie, nie na wszystko starczało i warto było zabrać własne zaskórniaki.
Praktyki były nie tylko okazją do zdobycia nowych kompetencji zawodowych, poznania warunków pracy w innym kraju. Do tego dochodziło szlifowanie języka angielskiego i poznanie podstaw hiszpańskiego, odkrywanie innej kultury, nawiązanie nowych znajomości z ludźmi z wielu krajów. Uczniowie Mechanika mieszkali bowiem w hostelu z międzynarodowym „zestawem” gości. Liczyła się umiejętność pracy zespołowej, ale i samodzielnego rozwiązywania problemów.
- To była niezapomniana przygoda. Styl pracy Hiszpanów – zrobić coś szybko, ale by dalej jeździło przez co najmniej 10 lat – śmiali się uczniowie. Na poważnie podkreślali, że posmakowali pracy za granicą, która wygląda inaczej niż w Polsce. Zwracali uwagę na ogromną życzliwość Hiszpanów. - Czułem się jak u siebie, a nie jak w obcym kraju – mówił jeden z uczestników praktyk.
Nie zabrakło czasu na zwiedzenie, m.in. Alhambry i Gibraltaru, plażowanie, poznawanie okolicy (mieszkali w najstarszej dzielnicy Granady - Albaicín), pieszych wędrówek.
- Nasze miasteczko było pełne życia. Mieszkańcy nie są tak zabiegani jak my, wieczorami mają czas na towarzyskie spotkania, restauracje są pełne – wspominają uczniowie.
Koordynatorzy projektu wskazują natomiast, że był on ogromnym wyzwaniem, ale też dał im wiele satysfakcji. Wyciągał z człowieka, to co najlepsze. Mówią, że był jak misja specjalna, wejście ma Mount Everest, tyle że w papciach. Projekt oznaczał tony dokumentów, wiele e-maili, telefonów.
Dodają, że uczestnicy projektu stworzyli niesamowity zespół, mogli na siebie liczyć, nie było rywalizacji. Nauczyli się samodzielności. W tym roku jest szansa na powtórkę. Niebawem ruszy bowiem nabór na kolejne zagraniczne praktyki, tym razem we Włoszech.
Czytaj też: Katowice Airport. Granaty i mandat zamiast lotu na...