Pałac w Zielonej odzyskał blask. Tak wyglądał w sobotni wieczór

Dobiegł końca remont elewacji i dachu pałacu w Zielonej. Jeszcze dwa lata temu przyszłość popadającego w ruinę dworu, rysowała się w ciemnych barwach.

Książę Guido Henckel von Donnersmarck lubił polować, a na organizowane przez niego łowy przyjeżdżała śmietanka towarzyska z całego Królestwa Prus, a nawet Cesarstwa Niemieckiego. Polowaniom miał służyć wzniesiony w połowie XIX wieku dwór myśliwski w Zielonej, tutaj się zaczynały i kończyły pokotem.

Złe czasy dla dworu w Zielonej rozpoczęły się jeszcze pod koniec II wojny światowej, gdy, jak podaje Edward Goszyk w "Śląskich łowach", wyznaczono go na miejsce stacjonowania ukraińskiego oddziału SS.

Po wojnie ulokowano tutaj bazę Ośrodka Transportu Leśnego. W dworskich wnętrzach ustawiono maszyny stolarskie i ślusarskie. Tak było do 1991 r., kiedy zlikwidowano bazę. Wtedy, zniszczony w 70-proc. i grożący zawaleniem budynek wpisano do rejestru zabytków.

Przez blisko 30 lat dwór niszczał dalej. Pojawiały się różne pomysły na jego ocalenie, ale żaden z nich nie wypalił.

Rok temu obiekt wraz z przylegającym gruntem kupiła firma NaturDay i rozpoczęła remont, który przynosi dobre efekty.

W sobotę przypomniano o powracającym do życia pałacyku. Z inicjatywy Urzędu Miejskiego w Kaletach, firmy Świeczkowy Zawrót Głowy i właściciela w oknach i przed wejściem zapłonęły świece. Po latach upadku dwór w Zielonej znów prezentował się godnie.

O planach na zagospodarowanie obiektu i otoczenia napiszemy w przyszłym tygodniu.

[ZT]32398[/ZT]