Jaja z Mikołeski prawie jak Faberge

Aniela Hadrysiewicz z Mikołeski ma 84 lata i niemal każdą wolną chwilę poświęca rękodziełu. Prace ręczne towarzyszyły jej przez całe życie. Były odskocznią od trudnej codzienności.

Pani Aniela urodziła się w Mikołesce. Była szóstym z dziesięciorga dzieci państwa Janików. Gdy zmarł jej ojciec, najmłodsze z rodzeństwa miało zaledwie 11 miesięcy. W domu było biednie. ? Śmiano się z mojego młodszego rodzeństwa, że biega po wsi ubogo ubrane. Wtedy razem z siostrami nocą podkradałyśmy mamie swetry. Prułyśmy je i robiłyśmy dla nich ubranka ? wspomina pani Aniela.

Mieszkanka Mikołeski wyszła za mąż, mając 17 lat za Piotra Hadrysiewicza. Urodziła syna i trzy córki. Można powiedzieć, że rękodzieła nauczyło ją życie. ? Też nam się nie przelewało. Mąż był leśnikiem, a ja dorzucałam się do domowego budżetu jak tylko mogłam. Nocami szyłam poduszki, a z odpadów foliowych torby, czapki i ozdobne misie na butelki, które później sprzedawałam ? dodaje pani Aniela.

Dziś wykonuje głównie ozdobne jajka wielkanocne i bombki choinkowe. Pracuje na szydełku, ale także z cekinami, koralikami czy wstążeczkami. Ma niezawodny wzrok, tylko czasami używa okularów. ? Potrafię spędzić na ozdabianiu jaj nawet osiem godzin dziennie. To mnie uspokaja ? twierdzi. Warte uwagi jest szczególnie jedno z wykonanych ostatnio jaj. Mierzącej kilkanaście centymetrów ozdobie mieszkanka Mikołeski poświęciła 4 dni. Wbiła w jajo aż 450 szpilek. ? Wygląda niemal jak jajo Faberge ? żartuje jej wnuk Dawid.

Poza tym pani Aniela potrafi także pięknie haftować i robić na drutach. Jest jedną z niewielu osób, która potrafi jeszcze wyprowadzić w skarpecie piętę. ? Brygida Popławska z domu kultury w Kaletach zachęcała mnie nawet, bym w przyszłości pokazała na warsztatach, jak to robić ? śmieje się pani Aniela.

Hanna Kampa