Będą Tarnowskie Góry w metropolii. Będą i...? Sam miód, jeden bilet na pekaes, pekape i co tam jeszcze, kultura w każdej sieni, kontakty z sąsiadami, wspólne plany. Ble, ble, ble. Ileż to razy już słyszałem różne takie obietnice. Wstępowało miasto w różne związki, od działania których miało być pięknie, kolorowo i w ogóle och i ach. Buliło z budżetu składki (zawsze mówiono, że to niewielka opłata) i co? Jajco, jak się mówiło w czasach mego dzieciństwa. Kolorowo nie jest, przynajmniej bardziej kolorowo, weselej tudzież, że nie wspomnę o tym, by coś potaniało, zostało usprawnione. Po prostu wstąpiliśmy, zapłaciliśmy i fajrant.
Tak samo jak fajrant jest z niezliczoną ilością ekspertyz, strategii, koncepcji, studiów i innych przedziwnych dokumentów, wykonanych na rzecz lokalnych samorządów za grubą forsę, że wspomnę tylko studium dotyczące stref płatnego parkowania w Tegesach. Szumu ile było, ile mądrej gadki, napuszonych ekspertów (jeden mędrszy od drugiego), "fachowych" pytań radnych tak ważnych, jak same te dzieła. I co? Znowu jajco. Kasa wydana, projekt, koncepcja, studium zamknięte w archiwum w ratuszowej piwnicy i cześć. Dobrze, że przynajmniej ktoś się cieszy, bo tęgo na tym zarobił, nie wysilając się przy tym wcale. Pamiętam, jak przed laty mój kolega "zguglował" fragment bodaj miejskiej strategii tarnogórskiej i wyszło mu, że dokładnie taką samą strategię, różniącą się tylko nazwą miejscowości, ma bodaj podwarszawska Kobyłka. Napisały o tym gazety, a ja po dziś dzień nie rozumiem, dlaczego zamawiający nie poszedł do kryminału za szastanie nie swoją kasą.
Oczywiście z oceną metropolii trzeba się wstrzymać do czasu, aż ta powstanie i zacznie (?) działać. Ja jednak jestem pesymistą, by nie rzec realistą. Kasa ze składek płaconych przez gminy członkowskie metropolii wydana zostanie na urzędników, bo przecież armia zatrudniana przez miasta i gminy do obsługi metropolii nie wystarczy. Poza tym powstanie metropolii stanie się pretekstem do zatrudnienia na lukratywnych stanowiskach, za pensje dalekie od najniższej, a nawet średniej krajowej, całego batalionu partyjnych towarzyszy, kolegów z wojska i innych pociotków. I to będzie jedyny, namacalny i twardy sukces. Już dziś mogę się założyć.
Jacek Tarski
Lustracja metropolii
Człowiek czasem mało wie, a rozumie jeszcze mniej. Ja nie pojmuję, czemu generał i prezydent de Gaulle, w czasie II wojny przywódca Wolnych Francuzów i wróg francuskiego rządu kolaborującego z niemieckim okupantem, przyjechał w 1967 r. do Polski. Musiał wiedzieć, że na konferencjach w Teheranie i Jałcie została oddana innemu okupantowi. Dawną relację z pożegnania prezydenta na lotnisku w Pyrzowicach, przypomniał ostatnio Gwarek.
Pięćdziesiąt lat minęło jak jeden dzień, ale pamiętam, że kabriolet miał ładny. Czuł się chyba bezpiecznym, choć stojąc w nim, wyrastał ponad tłum, w którym mógł być ktoś pragnący zrobić ówczesnej dyktaturze niespodziankę.
Nikt taki się nie znalazł, więc zlustrowałem oficjalny życiorys generała. Był m.in. majorem polskiego wojska w kampanii 1920 r. Marksa nie czcił, ale tą wizytą zamącił w głowie Polakom, legitymizując PZPR, która rządziła w najweselszym baraku w KDL. Tak o Polsce mawiali kabareciarze, choć nie każdemu było w niej wesoło. Co innego teraz.
De Gaulle objechał miasta Górnego Śląska i niejako zakreślił granice metropolii, która powstaje. Może był wizjonerem, ale z tą legitymizacją i podawaniem ręki partyjnym notablom mocno przesadził. Gdyby dziś ktoś chciał go to zahaczyć, nie byłoby mu do śmiechu.
Generał nie żyje i od 1967 r. wiele się na świecie zmieniło. Udało się zlikwidować nawet linię kolejową z Tarnowskich Gór do Pyrzowic. Ale jestem optymistą i rozbudowę metropolii o pokoik dla Tarnowskich Góry popieram. Umiarkowanie, bo będą raczej beniaminkiem w rodzinie miast. Beniaminka nie zawsze kocha starsze, większe i silniejsze rodzeństwo. Może go nawet sprzedać lub wykorzystać jako zakładnika. Czasy, gdy się to przytrafiło dwóm synom patriarchy Jakuba, są oczywiście odległe tak, jak niewola egipska, w jaką potem wszyscy jego potomni popadli, tracąc swoją samorządność.
Koszt wejścia do metropolii to 800 tys. zł. On świadczy o skali przedsięwzięcia, za którym optują miejskie władze i mają demokratyczny mandat na jego realizację. Ktoś pyta o cenę wyjścia? Nie będzie to raczej siedem plag egipskich dla metropolii, ale przyszłości nie da się zlustrować, więc należy uważać, że tytuł felietonu też jest sporą przesadą.
Mieczysław Filak
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz