Lekarz weterynarii Adrian Turek przyjmuje pacjentów w lecznicy w Strzybnicy. Jego gabinet jest jednym z częściej odwiedzanych w mieście. Weterynarz zdobył sobie zaufanie nie tylko właścicieli czworonogów, ale także organizacji działających na rzecz zwierząt.
Adrian Turek jest tarnogórzaninem wychowanym w Lasowicach. Od dzieciństwa nieobojętny był mu los zwierząt, które chętnie przygarniał i dokarmiał. Po ukończeniu I LO im. S. Sempołowskiej postanowił podjąć studia na Uniwersytecie Przyrodniczym we Wrocławiu. ? Był to jeden z najlepszych wyborów w moim życiu. W pracy niosę konkretną pomoc, dzięki czemu czuje się spełniony zawodowo ? komentuje lekarz.
Nie każdy zdaje sobie sprawę, że weterynarz jest lekarzem, podobnie jak lekarz medycyny czy lekarz stomatolog. Studia jakie musi ukończyć trwają aż 5,5 roku i nie należą do najłatwiejszych. Po latach nauki i podjęciu pracy lekarze zdobywają specjalizację. Do wyboru mają ich kilkanaście. Adrian Turek jest specjalistą chorób psów i kotów.
? Po studiach pracowałem przez 6 lat w przychodni weterynaryjnej w Bytomiu. Po tym czasie poczułem się dość doświadczony, by otworzyć własny gabinet. Wcześniej nie miałem do tego odwagi. Na studiach zdobyłem bogatą wiedzę teoretyczną, ale niewystarczającą wiedzę praktyczną. Tymczasem ta jest bardzo istotna. W zawodzie lekarza weterynarii w grę wchodzi zdrowie i życie zwierząt. To odpowiedzialna praca, pewnych decyzji nie sposób cofnąć ? wyjaśnia Adrian Turek.
Tarnogórzaninowi zależało na prowadzeniu kameralnego gabinetu, który nie stanie się wielką kliniką dla zwierząt. Dzięki temu pamięta niemal każdego swojego pacjenta, jego imię, przebyte choroby. ? Przyjmuję kilkanaście zwierząt dziennie. Czas termometru i słuchawek już bezpowrotnie minął. Choć nie jestem w stanie wyposażyć przychodni tak, jak bym sobie tego życzył, jednak mam podstawowy sprzęt diagnostyczny. Mogę samodzielnie zrobić USG, RTG, EKG. Kiedyś wykonywałem też badania krwi. Jednak obecnie zlecam je laboratoriom weterynaryjnym, dzięki czemu pacjenci płacą mniej za badania ? mówi.
Adrian Turek pracuje w zawodzie od 13 lat. Mimo upływu czasu doskonale pamięta swojego pierwszego pacjenta, którym był piesek Roki. Lekarz wielokrotnie powtarza, że kwintesencją jego pracy są zadowoleni właściciele i ich zdrowe zwierzęta. A warto nadmienić, że do Tarn-Vetu przyjeżdżają osoby nie tylko z Tarnowskich Gór, ale także z Bytomia, Lublińca a nawet z Gliwic. Przyznaje, że do leczenia niektórych chorych zwierząt dokłada z własnej kieszeni. ? To część tego zawodu ? mówi krótko.
Weterynarz rzadko jeździ do zwierząt na wizyty domowe. Odmawiając kieruje się dobrem pacjentów. W domowych warunkach, na korytarzu, w półmroku, bez sprzętu nie da się zaproponować prawidłowego leczenia. Choć przyznaje, że w szczególnych przypadkach jeździ do zwierząt nawet wezwany w środku nocy.
Zapytany o najczęstszą współczesną chorobę naszych pupili bez zastanowienia odpowiada, że jest nią otyłość. Szacuje, że cierpi na nią 60 proc. jego pacjentów ? psów i kotów. ? Otyłość niesie za sobą konsekwencje dla całego aparatu ruchowego i dla układu krążeniowego. Dochodzi do obciążeń stawów. Kiedyś wśród zwierząt było to nie do pomyślenia. Niestety z miłości do naszych pupili niepotrzebnie je przekarmiamy. Najcięższy pies jakiego gościłem w gabinecie ważył 70 kg ? tłumaczy lekarz. Coraz częściej zwierzęta cierpią też na alergie ? środowiskowe i pokarmowe.
Adrianowi Turkowi marzy się większy i bardziej komfortowy gabinet. Chciałby móc także zaopatrzyć przychodnię w dodatkowy sprzęt np. tomograf i rezonans, tak by nie musieć odsyłać na konsultacje w inne miejsca.
Hanna Kampa
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu gwarek.com.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz