Zostało mało czasu!
0
0
dni
0
0
godzin
0
0
minut
0
0
sekund
Daj bliskim chwilę,
którą zapamiętają
Kup prezent
Zamknij

Było takie przeciążenie, że pękło mu żebro

14:00, 04.11.2018 Aktualizacja: 13:15, 25.10.2025
Skomentuj

- Najważniejsza jest głowa ? mówi Tomasz Ferdin z Tworoga, wicemistrz Polski w wyścigach na gokartach. Wystartował też w światowym finale Rotax Grand Finals w Portugalii. Między pierwszym a ostatnim zawodnikiem na mecie było pół sekundy.

Tomasz Ferdin przyznaje, że gokartami zaczął jeździć z nudów. Najpierw pod centrami handlowymi, potem na torach kartingowych na halach. Później znalazł się w amatorskiej, 4-osobowej drużynie kartingowej. Założył ją Maciej Czerwiński. ? Padła propozycja, żeby przejechać się gokartami wyczynowymi. Są dużo szybsze. Pamiętam jak dziś powrót z toru w Zielonej Górze. Przez 4 godziny rozmawialiśmy tylko o gokartach. Wciągnęło nas to ? mówi mieszkaniec Tworoga.

Rok później na wyścigach Rotax Max Challenge powstała klasa hobby, dla amatorów. ? Tam stawiałem pierwsze kroki w kartingu wyczynowym. Kiedy przypominam sobie tamte czasy, to był taki radosny karting. Nie mieliśmy pojęcia o ustawieniach sprzętu, ale samo ściganie sprawiało nieziemską frajdę i było tanie ? wspomina Ferdin.

Kolejny krok to spotkanie z Markiem Wyrzykowskim, szefem jednego z najlepszych teamów kartingowych w Polsce. ? Zgodził się wziąć nas pod swoje skrzydła. Dopiero przy nim zaczęliśmy odkrywać, jak naprawdę wygląda karting ? podkreśla wicemistrz Polski.

W 2016 roku Tomasz Ferdin, już w teamie Wyrzykowskiego, startował jeszcze w klasie amatorskiej. W ostatnim wyścigu na zakończenie sezonu "objechał" wszystkich, nawet tych, którzy mieli zdecydowanie lepszy sprzęt.

W końcu przyszła kolej na przejście z klasy amatorskiej do zawodowej i zakup lepszego sprzętu. W 2017 roku Tomasz Ferdin i Maciej Czerwiński wystartowali w Mistrzostwach Polski w klasie DD2 Masters (zawodnicy powyżej 32. roku życia). ? Już po pierwszych wyścigach okazało się, że potrafimy jeździć i nie jesteśmy na końcu stawki. Były nawet pierwsze "pudła" - drugie i trzecie miejsca ? opowiada Tomasz Ferdin. Ostatecznie wywalczył tytuł wicemistrza Polski. Były też wyjazdy na wyścigi międzynarodowe serii państw nadbałtyckich ? Rotax Nordic Challenge.

Nasz rozmówca przyznaje, że jego największym osiągnięciem jest udział w Rotax Grand Finals, gdzie startowali najlepsi zawodnicy z całego świata. ? To niesamowita impreza. Zjeżdża na nią 400 czołowych kierowców. W mojej klasie wystartowało 72 ? mówi Ferdin. Co ciekawe, nie jedzie się tam z własnym gokartem. 400 fabrycznie nowych czeka na finalistów. Stoją ustawione na polach przedstartowych, w czterech rzędach. Jeden wart jest ok. 40 tys. zł.

Tomasz Ferdin dostał się do finału finałowej serii, w którym wystartowało 36 z 72 zawodników ? z 35. pozycji. W wyścigu końcowym był już 31. ? Różnica czasu między pierwszym a ostatnim wyniosła pół sekundy. Wszyscy szli naprawdę ostro, nie było miękkiej gry. Chciałem tylko dojechać do mety. A jednocześnie pokazałem, że w sumie wciąż jeszcze amator potrafi się ścigać z najlepszymi jak równy z równym ? zauważa mieszkaniec Tworoga.

Co jego zdaniem jest najważniejsze w kartingu? ? Głowa. Ją najtrudniej wyszkolić. Trzeba opanować nerwy, stres. Do tego kontrolować ciało i sprzęt. To bardzo trudne. Z zewnątrz może się wydawać, że chłopaki tylko sobie siedzą w gokarcie i kręcą kółkiem. Tymczasem karting to próbka tego, co dzieje się w Formule 1. Nie bez przyczyny wyścigi gokartów nazywane są Małą Formułą 1 ? mówi Tomasz Ferdin.

Gokart, którym jeździ, osiąga prędkość 170 km/h. Podczas jednego z wyścigów było takie przeciążenie na zakręcie, że w pewnym momencie poczuł, że pęka mu żebro. Mimo to dojechał do mety. Jednak zdaniem Tomasza Ferdina karting nie jest niebezpieczny. Wręcz przeciwnie ? przełamuje strach przed jazdą. ? Człowiek musi się zmierzyć z samym sobą, walczyć z niedoskonałościami. Nabiera też dystansu do tego, co dzieje się wokół ? dodaje mieszkaniec Tworoga.

Czego można mu życzyć w dalszej karierze kartingowej? ? Sponsora, który choć częściowo pokryłby koszt udziału w zawodach. W tym roku musiałem zawiesić kask na haku, bo cały budżet poszedł na ubiegłoroczne mistrzostwa świata ? odpowiada Ferdin. Jednak z gokartami się nie rozstał. Cały rok pracuje jako inżynier wyścigowy, dzięki czemu jeszcze lepiej poznaje sprzęt. ? Karting stał się już częścią mojego życia. Amatorsko ścigają się też moje nastoletnie córki ? Maja i Emma. Z sukcesami ? dodaje.

Agnieszka Reczkin

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarze (0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%